Saturday, November 25, 2017

Codzienna Msza święta również dla dzieci

Wstaję dziś rano z łóżka, aby pójść na poranną Eucharystię a tu widzę zapalone światło w korytarzu i słyszę jakieś kroki. Jakieś dziecko pewnie poszło do toalety - myślę. A tu ogromne zdziwienie - najstarsza córka siedzi w salonie zupełnie ubrana i uśmiecha się do mnie. Jak na naszą pięciolatkę to coś naprawdę niesamowitego. Jest sobota, zegar jeszcze nie wybił siódmej rano, a nasza córka sama się obudziła, wstała i ubrała... Ta sama, którą na co dzień i o 9 godzinie trudno dobudzić...
- Co się stało? - pytam.
- Nic, wstałam. - otrzymuję odpowiedź i piękny uśmiech.
- Idziesz ze mną do Pana Jezusa? - kontynuuję pytania.
- Idę. - odpowiada po chwili namysłu.
- No to ubieramy się! - zarządzam.
Ubieramy się i już po chwili jesteśmy gotowi do wyjścia. Bierzemy jeszcze ze sobą plastikową butelkę w kształcie Maryi, którą napełnimy wodą święconą, ponieważ skończyła się i w domowej kropielnicy od paru dni sucho.
(Również do poczytania: Kropielnice na nowo czas odkryć)

Na porannej Mszy świętej tłoku nie ma, ale zawsze te kilkanaście, czy kilkadziesiąt osób przyjdzie. Choć to smutne, co napiszę - myślę, że nie najgorzej wypadamy w tych statystykach w skali krajowej.

Córka cały czas stoi przy mnie - pierwszy raz w życiu jesteśmy sami razem na porannej Mszy świętej. Trochę słucha, trochę odpowiada, trochę się kręci, trochę się nudzi, ale pięknie cały czas trwa przy mnie. Jest zresztą zdecydowanie najmłodszą osobą w kościele. I w takich okolicznościach swoją obecnością musi niesamowicie radować serce Maryi, szczególnie kiedy podczas Przemienienia klęczy przede mną ze złożonymi rączkami. Kiedy jesteśmy całą rodziną w kościele, często rozpraszają się nawzajem z rodzeństwem. W takich sytuacjach jak dziś o skupienie o wiele łatwiej. Przy Komunii świętej otrzymuje dodatkowo błogosławieństwo od naszego księdza proboszcza, co zawsze jest miłym akcentem dla dziecka.
(Również do poczytania: Błogosławieństwo dzieci podczas Komunii świętej)

Po skończonej Eucharystii zaoferowaliśmy podwiezienie m.in. naszej najstarszej siostrze zakonnej i jeszcze jednej znajomej pani. Były bardzo zdziwione obecnością dziewczynki w kościele. Jak opowiedziałem im całą poranną historię, siostra przytuliła córeczkę do serca i powiedziała:
- To na pewno Jezus cię obudził i podpowiedział, abyś Go dziś odwiedziła przychodząc z tatą na Mszę świętą.

Gdy już wszyscy byliśmy w samochodzie przypomniałem sobie o wodzie święconej. Zostawiłem wszystkich w aucie, a sam pobiegłem z butelką do zakrystii. Dzięki temu mogłem zaoferować podwiezienie jeszcze jednej siostrze - nie ma jak "upiec trzy uczynki miłosierdzia na jednym ogniu". :-)

Gdy przyszliśmy do auta, zastałem "rozszczebiotaną" córeczkę, która wesoło coś opowiadała. Jeszcze zanim ruszyliśmy, usłyszałem od siostry:
- Ale pana córka pięknie się wypowiada! No niepodobna!
- Tak, to prawda. - odpowiedziałem bardzo dumny, bo istotnie pięknie się rozwija pod płaszczem Maryi. :-)))

Odwieźliśmy naszych pasażerów i zanim wróciliśmy do domu, wstąpiliśmy jeszcze do sklepu z pieczywem, gdzie z wdzięczności kupiłem córce drożdżówkę z serem (sama sobie wybrała oczywiście). Ot pięknie rozpoczęta sobota.

I na tym tle chciałbym zachęcić do zabierania dzieci na Msze święte w tygodniu. Nawet jak nie wszystko rozumieją. Nawet jak się nudzą. Nawet jak czasem psocą. My to z żoną robimy i co raz jakimś pięknym prezentem zaskoczy nas Pan Jezus. Czasem jest to jakiś niespodziewany gest dziecka, czasem jakieś jego słowo, czasem coś jeszcze innego np. jakiś miły komentarz od kogoś z boku, jak to miało miejsce dziś.

A kiedy pomimo tego diabeł zasieje w nas ziarno niepokoju, czy warto, czy to ma sens, czy aby to nie ma odwrotnego rezultatu, czy chęć dziecka na pójście z nami nie jest jedynie swego rodzaju pozoranctwem wynikającym jedynie z naszych pragnień, wtedy Duch święty przychodzi ze swoim słowem. Choćby jak to miało miejsce dwa miesiące temu (20 września dokładnie), kiedy to posłużył się wpisem na fejsbuku ks. Sławomira Kostrzewy:

"W godzinie twojej śmierci będziesz miał największe pocieszenie za uczestnictwo w licznych Mszach św., ponieważ każdą Mszę św., zabierasz ze sobą na sąd. One będę wstawiać się za tobą. Proporcjonalnie do gorliwości, z jaką w nich uczestniczyłeś, twoja doczesna kara w czyśćcu będzie zmniejszona.
Msza św. gładzi grzechy lekkie, których nigdy nie wyznałeś na spowiedzi i Szatan w ten sposób będzie osłabiony wobec ciebie.
Uczestnicząc we Mszy św., przyczyniasz się do najbardziej skutecznej pomocy duszom czyśćcowym. Jedna Msza św., w której uczestniczyłeś w czasie życia ma większe znaczenie niż wiele innych ofiarowanych za ciebie po śmierci.
Uczestnicząc we Mszy św., zostaniesz uwolniony od wielu niebezpieczeństw, nieszczęść, których w przeciwnym wypadku nie mógłbyś uniknąć.
Każda Msza św. przyczynia się do twojej chwały w niebie.Przez każdą Mszę św. będziesz mógł skrócić cierpienia dusz czyśćcowych, które czekają, byś za nie się modlił.
Uczestnicząc we Mszy św. otrzymasz błogosławieństwo kapłana, a zatem błogosławieństwo Boga, który jest w Niebie. 
Podczas Mszy św. klękasz pośród legionów aniołów, którzy z uszanowaniem obecni są na Mszy św.
Błogosławieństwo Boga zabierasz ze sobą z Mszy św., również dla twoich spraw ziemskich."
Fragmenty orędzi Jezusa i Maryi - s. Maria Natalia, Węgry (1936-1988)


No comments:

Post a Comment