Wednesday, December 20, 2017

Anioł w naszym domu

Ostatnio pisałem o odwiedzinach świętego Józefa w naszym domu [patrz: Święty Józef w naszym domu] i już wtedy wiedziałem, że to nie koniec odwiedzin. ;-) Następnego bowiem dnia, czyli wczoraj, zostało ponownie wylosowane na roratach serduszko naszego najstarszego syna. Jako trzecie. Tym razem, zgodnie z zasadami otrzymał do domu figurkę aniołka. I tym razem syn był niesamowicie dumny, a anioł był nieodłącznym towarzyszem zabaw naszych dzieci. Piękny czas. Chwała Panu!

Dziś więc będzie krótko...
W poprzednim poście wspomniałem również o tym, że Pismo Święte jest ważnym drogowskazem w naszym życiu. Ale to nie tylko drogowskaz. Duch Święty sprawia, że Księga Życia po prostu bardzo mocno koresponduje z naszym życiem. Na potwierdzenie tych słów przytoczę wczorajsze czytania. Syn otrzymał aniołka do domu, a w obu czytaniach mamy... odwiedziny aniołów! :-D

Zbieg okoliczności? Właśnie m.in. tym postem chciałbym zasiać ziarno wątpliwości nam wszystkim, którzy w ten sposób podchodzimy do wszystkich dziwnych wydarzeń, które nas spotykają - z dziećmi i bez dzieci. Jest bowiem tego wielkie niebezpieczeństwo. Można tak się wciągnąć w szukanie racjonalnych wytłumaczeń tego, co nas otacza, można tak zapomnieć o istnieniu Boga, który daleko wykracza poza możliwości naszego poznania, rozumienia i przewidywania, że spełnią się na nas słowa Jezusa z łukaszowej Ewangelii:
"Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą."
Problem w tym, że słowa te odnoszą się do historii mężczyzny, który skończył w piekle. Co osobiście mnie druzgocze, a nawet przeraża to fakt, że ów bohater tak naprawdę nie wyrządzał nikomu szkody. Po prostu żyjąc w pałacu "ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił". Co więcej musiał kochać swoją rodzinę, bo cierpiąc męki piekielne prosił Abrahama o przestrzeżenie swoich braci przed podobnym losem. Co więc złego uczynił? Czyżby jego jedynym grzechem było to, że żył myśląc o sobie i ewentualnie o najbliższych... A jakby zamienić w tej przypowieści "purpurę i bisior" na "dżinsy i koszulę", "dzień w dzień" na "regularnie", a "pałac" na "dom"...
Dzyń, dzyń...

Pierwsze czytanie z Księgi Sędziów:
"W Sorea, w pokoleniu dana, żył pewien mąż imieniem Manoach. Żona jego była niepłodna i nie rodziła. Anioł Pański ukazał się owej kobiecie, mówiąc jej: «Oto teraz jesteś niepłodna i nie rodziłaś, ale poczniesz i porodzisz syna. Lecz odtąd strzeż się: nie pij wina ani sycery i nie jedz nic nieczystego. Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich».

Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: «Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego, pełne dostojeństwa. Nie pytałam go, skąd przybył, a on nie oznajmił mi swego imienia. Rzekł do mnie: „oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci”».

Urodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać."

Drugie czytanie z Ewangelii według Świętego Łukasza:
"Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w latach.

Kiedy Zachariasz według wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł w udziale los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie ofiary kadzenia.

Wtedy ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga; on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do Anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku».

Odpowiedział mu Anioł: «Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».

Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, zrozumieli więc, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy.

A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i kryła się z tym przez pięć miesięcy, mówiąc: «Tak uczynił mi Pan wówczas, kiedy wejrzał łaskawie, by zdjąć ze mnie hańbę wśród ludzi»."


Aniołowie, o których przyjściu dowiadujemy się z czytań, dokładnie oznajmili w jakim celu, z jaką nowiną przychodzą. Nasz anioł nic nam nie powiedział. Co więc może oznaczać jego wizyta? ;-)

I na koniec jeszcze "trzy kropki". Z figurką anioła, w przeciwieństwie do figurki Józefa, miało miejsce pewne dziwne wydarzenie, którego do końca nie rozumiem. Na chwilę obecną mogę się jedynie domyślać jaki był zamysł Boży co do owego zdarzenia. Czas pokaże... Bóg pokaże...


No comments:

Post a Comment