Monday, August 14, 2017

Uzupełnienie rachunku sumienia przez dziecko

Jeszcze przez chwilę pozostańmy w temacie spowiedzi.
Muszę cofnąć się jednak do czasu rekolekcji, czyli dwa tygodnie z hakiem. Chcę bowiem zwrócić uwagę na pewien fakt, który miał wtedy miejsce, a o którym warto chyba napisać.

Jednym z dni rekolekcyjnych był dzień spowiedzi. Mieli przyjechać do nas dodatkowi kapłani, aby każdy w spokoju mógł się wyspowiadać. I nie w formie "nie wiadomo kto" w konfesjonale, "nie wiadomo kto" po drugiej stronie kratek, ale w formie otwartej i przyjaznej rozmowy twarzą w twarz. Tak, aby jak najbardziej móc poczuć, że to sam Jezus spotyka się z nami w sakramencie pokuty i pojednania i niejako zasłania się jedynie kapłanem.
I tu dygresja:
W wolnej chwili polecam zapoznać się z wizjami współczesnej mistyczki - Cataliny Rivas z Boliwii dotyczącymi m.in. spowiedzi świętej. Tam jest to wszystko bardzo plastycznie opisane: https://www.youtube.com/watch?v=QGd_vkCFkK0

Gdy dzień spowiedzi nadszedł, wziąłem do ręki kartkę papieru, ołówek i linijka po linijce zacząłem spisywać swoje przewinienia i zaniedbania. Gdy już wydawało się, że lista jest pełna, przeprosiłem żonę za wszystkie złe sytuacje, które były uwzględnione na kartce, a których byłem powodem. Właściwie jedynie dla formalności zapytałem, czy może o czymś zapomniałem, spodziewając się usłyszeć tę jedyną słuszną odpowiedź na postawione pytanie - Nie. Okazało się jednak, że lista wcale jeszcze nie była kompletna. ;-)

I teraz zwrot akcji. Przyszła mi myśl, żeby także do syna skierować pytanie o to samo. Wprawdzie nigdy wcześniej tego nie robiłem, ale skoro akurat leżał obok na łóżku, to dlaczego przynajmniej nie spróbować? Zapytałem więc:
- Co tata źle robi?
- Tata krzyczy. - usłyszałem odpowiedź.
- Co jeszcze?
- To tyle, więcej nie mam.
Dopisałem więc do listy i ciągnąłem temat:
- A że daje reprymendki?
- To jest dobre, bo przez to nie mamy grzechu.
Ta odpowiedź tak mnie zaskoczyła, że wręcz zanotowałem ją sobie na kartce (stąd teraz mogłem ją po prostu przepisać w niezmienionej formie). Zresztą cały dialog od razu zapisałem. :-) Syn po chwili namysłu dodał:
- Albo to też zapisz.
I znów nastąpiła chwila namysłu.
- Albo nie. Zapisz raczej, że potem nie jesteś miły bo powinieneś się potem do nas uśmiechnąć.
Słuszna uwaga - stwierdziłem dopisując do listy, która wreszcie była kompletna. Problemem dla syna wcale nie była reprymendka sama w sobie, jak niesłusznie przypuszczałem, ale sposób jej dawania...

Przytuliłem synka dziękując mu za pomoc i przepraszając. Kolejny raz przepełniała mnie duma z jego dziecięcej mądrości i szczerości, a jednocześnie wdzięczność wobec Boga, że obdarzył mnie tak wspaniałą rodziną. Chwała Tobie Panie i na Twoją chwałę Panie!

A swoją drogą popatrzyłem na dość rozbudowaną listę i pomyślałem sobie - Co tu dużo gadać, będzie nad czym pracować! ;-)



1 comment:

  1. Dzięki za tą myśl, chyba powinnam bardziej zwrócić uwage by w upominaniu syna był akcent Boży, że robiąc to i tamto popełnia grzech

    ReplyDelete