Wiele razy zastanawiałem się jak Pan Bóg przemawia do człowieka XXI wieku. I pewnie odpowiedzi na to pytanie jest tyle ile osób na świecie, gdyż Pan Bóg stara się dotrzeć do każdego z nas przeróżnymi sposobami. Zarówno tymi "utartymi" jak i tymi niepowtarzalnymi, stworzonymi pod konkretnego człowieka. Z tych utartych jednym z najbardziej powszechnych jest chyba Pismo Święte. Dziś więc i ja postaram się dać tutaj swoje świadectwo.
Czas wakacji spędzanych na rekolekcjach jest pełen wrażeń. I nowe miejsca, i nowi ludzie, i nowe sytuacje... Wczoraj wieczorem mieliśmy dzień, w którym ogłaszaliśmy Jezusa Chrystusa naszym Panem i Zbawicielem. Piękna liturgia została zakończona procesją z zapalonymi świecami nad pobliski górski strumyk. Tam odbyło się krótkie nabożeństwo wody i ognia - symboli odnoszących się do Boga i jego działania w naszym życiu. Troszkę wiało, więc trzymana przeze mnie świeca, co raz upuszczała kropelkę roztopionego wosku na ziemię. No i najstarszy syn wymyślił zabawę, aby podstawiać dłoń i aby wosk na nią kapał. Mówię raz - Nie rób tak. Pomaga tylko na chwilę. Gdy ona mija, znów ręka ląduje pod świecą. Zabraniam drugi raz. Bez rezultatu. Potem trzeci, czwarty i piąty. Nie bardzo jest możliwość zreprymendowania syna, kiedy trzyma się w ręce świecę. Kiedy wracamy do pokoju i gaszę świecę, reprymendę zamieniam na karę - Z powodu swojego nieposłuszeństwa, nie możesz wyjść pograć sobie w piłkę. Już się ściemniało i pora była do spania, więc i bez kary takiego pozwolenia syn by nie otrzymał, natomiast cała sytuacja posłużyła do przekazu - nieposłuszeństwo skutkuje ukaraniem.
No i zaczęły się spazmy żałości i wyrzutów wobec taty. Jaki to ja jestem niesprawiedliwy, jacy to inni tatusiowie są fajni i tak dalej, i tak dalej... Swoją drogą kreatywność dziecka w tym temacie jest naprawdę godna podziwu. Oto przykład:
- Obiecałeś mi, że po mszy świętej pójdę do kolegów a teraz łamiesz obietnicę.
- Nieprawda, nic nie obiecywałem. Powiedziałem jedynie, że być może wieczorem jeszcze będzie okazja do pogrania sobie w piłkę, ale przez twoje zachowanie masz karę i już.
I zaraz następuje szybka zmiana strategii.
- Ja obiecałem kolegom, że przyjdę i teraz na mnie na pewno czekają.
- Synku, moje słowo jest ważniejsze niż twojej obietnice, ponieważ słowo rodziców jest ponad obietnicami dzieci. Dzieci mają być posłuszne rodzicom i twoi koledzy o tym doskonale wiedzą.
Dzieci umyły się, przebrały w piżamki, zapaliliśmy świecę, uklęknęliśmy do wieczornej modlitwy.
I tu kilka zdań dopowiedzenia. Od pewnego czasu po wspólnej modlitwie z wszystkimi dziećmi następuje część jedynie z najstarszym synem. Jest to spowodowane przyjęciem szkaplerza i duchową adopcją dziecka poczętego. Jednym z elementów duchowej adopcji jest jakaś dodatkowa praktyka religijna. W naszej rodzinie wybraliśmy codzienne czytanie Pisma Świętego. Technicznie robimy to w ten sposób, że syn otwiera Pismo Święte na losowej stronie po czym zamyka oczy i palcem wskazuje jakieś miejsce. Wybrany w ten sposób fragment czytam na głos.
Gdy przyszedł ten moment, podałem synkowi Biblię. Był półmrok, ale po otwarciu "na chybił-trafił" syn wskazał palcem na fragment strony, a ponieważ był tam duży numer 13, powiedział"
- Tu. Trzynaście.
Była to Księga Przysłów i pierwszy werset trzynastego rozdziału brzmiał:
"Syn mądry słucha karcenia ojca".
Przeczytałem ten wers raz, potem drugi i trzeci nie dowierzając własnym oczom. Wręcz wzruszyłem się. Przytuliłem mocno synka mówiąc:
- Kocham cię i chcę, abyś wyrósł na posłusznego Bogu człowieka. I właśnie dlatego czasem wymierzam ci karę.
- Kocham cię tatusiu, bardzo cię przepraszam - odpowiedział tuląc się do mnie.
I jak tu nie podzielić się tak niesamowitym działaniem Ducha Świętego?
Czas wakacji spędzanych na rekolekcjach jest pełen wrażeń. I nowe miejsca, i nowi ludzie, i nowe sytuacje... Wczoraj wieczorem mieliśmy dzień, w którym ogłaszaliśmy Jezusa Chrystusa naszym Panem i Zbawicielem. Piękna liturgia została zakończona procesją z zapalonymi świecami nad pobliski górski strumyk. Tam odbyło się krótkie nabożeństwo wody i ognia - symboli odnoszących się do Boga i jego działania w naszym życiu. Troszkę wiało, więc trzymana przeze mnie świeca, co raz upuszczała kropelkę roztopionego wosku na ziemię. No i najstarszy syn wymyślił zabawę, aby podstawiać dłoń i aby wosk na nią kapał. Mówię raz - Nie rób tak. Pomaga tylko na chwilę. Gdy ona mija, znów ręka ląduje pod świecą. Zabraniam drugi raz. Bez rezultatu. Potem trzeci, czwarty i piąty. Nie bardzo jest możliwość zreprymendowania syna, kiedy trzyma się w ręce świecę. Kiedy wracamy do pokoju i gaszę świecę, reprymendę zamieniam na karę - Z powodu swojego nieposłuszeństwa, nie możesz wyjść pograć sobie w piłkę. Już się ściemniało i pora była do spania, więc i bez kary takiego pozwolenia syn by nie otrzymał, natomiast cała sytuacja posłużyła do przekazu - nieposłuszeństwo skutkuje ukaraniem.
No i zaczęły się spazmy żałości i wyrzutów wobec taty. Jaki to ja jestem niesprawiedliwy, jacy to inni tatusiowie są fajni i tak dalej, i tak dalej... Swoją drogą kreatywność dziecka w tym temacie jest naprawdę godna podziwu. Oto przykład:
- Obiecałeś mi, że po mszy świętej pójdę do kolegów a teraz łamiesz obietnicę.
- Nieprawda, nic nie obiecywałem. Powiedziałem jedynie, że być może wieczorem jeszcze będzie okazja do pogrania sobie w piłkę, ale przez twoje zachowanie masz karę i już.
I zaraz następuje szybka zmiana strategii.
- Ja obiecałem kolegom, że przyjdę i teraz na mnie na pewno czekają.
- Synku, moje słowo jest ważniejsze niż twojej obietnice, ponieważ słowo rodziców jest ponad obietnicami dzieci. Dzieci mają być posłuszne rodzicom i twoi koledzy o tym doskonale wiedzą.
Dzieci umyły się, przebrały w piżamki, zapaliliśmy świecę, uklęknęliśmy do wieczornej modlitwy.
I tu kilka zdań dopowiedzenia. Od pewnego czasu po wspólnej modlitwie z wszystkimi dziećmi następuje część jedynie z najstarszym synem. Jest to spowodowane przyjęciem szkaplerza i duchową adopcją dziecka poczętego. Jednym z elementów duchowej adopcji jest jakaś dodatkowa praktyka religijna. W naszej rodzinie wybraliśmy codzienne czytanie Pisma Świętego. Technicznie robimy to w ten sposób, że syn otwiera Pismo Święte na losowej stronie po czym zamyka oczy i palcem wskazuje jakieś miejsce. Wybrany w ten sposób fragment czytam na głos.
Gdy przyszedł ten moment, podałem synkowi Biblię. Był półmrok, ale po otwarciu "na chybił-trafił" syn wskazał palcem na fragment strony, a ponieważ był tam duży numer 13, powiedział"
- Tu. Trzynaście.
Była to Księga Przysłów i pierwszy werset trzynastego rozdziału brzmiał:
"Syn mądry słucha karcenia ojca".
Przeczytałem ten wers raz, potem drugi i trzeci nie dowierzając własnym oczom. Wręcz wzruszyłem się. Przytuliłem mocno synka mówiąc:
- Kocham cię i chcę, abyś wyrósł na posłusznego Bogu człowieka. I właśnie dlatego czasem wymierzam ci karę.
- Kocham cię tatusiu, bardzo cię przepraszam - odpowiedział tuląc się do mnie.
I jak tu nie podzielić się tak niesamowitym działaniem Ducha Świętego?
No comments:
Post a Comment