Dziś, 18 listopada, przypada święto Boga Ojca - Najwyższego Opiekuna Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. Z tejże okazji siostry prowadzące przedszkole, do którego uczęszczają nasze pociechy, zaprosiły wszystkich do swojej kaplicy na uroczystą Mszę świętą.
Eucharystia miała mieć miejsce zaraz po przedszkolu. Kupiłem więc obwarzanka z sezamem, co by dzieci wrzuciły coś na ząb zanim wrócimy do domu. Odebrałem je, przeszliśmy do budynku gdzie mieści się kaplica, ale nie chcąc, aby jadły w samej kaplicy, zeszliśmy do pomieszczenia, gdzie można było swobodnie skonsumować ten tradycyjny krakowski wypiek. Czekając aż dzieci zjedzą, zauważyłem kilka egzemplarzy książek wyłożonych na stoliku, który tam stał. Wziąłem do ręki pierwszą z nich. Było to "Łuskanie kłosów" - fragmenty pism/wspomnień Służebnicy Bożej Matki Pauli Zofii Tajber, założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. Otworzyłem książkę na losowej stronie i taki fragment przeczytałem:
Z Ciechocinka Rudzio przywiózł szklane, podobne do butelki bez szyjki, podłużne, zielone naczyńko, w którym w spirytusie znajdowało się dziesięć małych czarnych, z różkami diabełków, z dużymi białkami oczu, o czerwonych gębach. Gdy naczyńko obracało się do góry dnem, diabełki wywróciwszy kozły zaraz unosiły się główką też do góry. Przyglądając się tej zabawce, śmieszyło to wielce wszystkich braci i sióstr i każdy z uciechą mówił o tych, naprawdę śmiesznych, bo tak bardzo ruchliwych diabełkach.
Widząc to, wielki lęk mnie ogarnął, więc wołałam wielce zafrasowana:
"Rudziu, tylko nie rozbij tego naczynka i nie wypuść tych diabełków". Bowiem zdawało mi się, że gdy wydobędą się z naczynka, rozlecą się może na świat cały, obróciwszy się w strasznych potworów.
Całe rodzeństwo zaczęło się już śmiać ze mnie, że ja taka głupiutka. Widząc rodzeństwo rozbawione, wielce przejęłam się, myśląc sobie: "Jak można tak cieszyć się diabełkami i mówić prawie z miłością i przyjaźnią o nich." Jasno zrozumiałam, iż dzieciom nie wolno diabełkami zabawiać się, bo się do nich przyzwyczajają, a widząc ich nieszkodliwymi - tracą lęk przed nimi, a tym samym i przed grzechem - nawet przywiązują się do diabełków. A tymczasem, one jak i grzech, powinny być dla wszystkich, nie tylko dla dzieci, największą obrzydliwością na świecie.
Będąc szczerym, jakoś od dawna mnie irytuje "uczłowieczanie" szatana poprzez tworzenie jego "słodkich" wizerunków z różkami i ogonkiem. Od razu mały test:
Dla ilu z nas, jak zamkniemy oczy, aby wyobrazić sobie postać diabła, nie będzie to wesoły szkrab z lekko szelmowską minką?
Obraz zwykle zapamiętamy z którejś kreskówki, kolorowego obrazka dla dzieci, emotikona, naklejki na samochód, bajki, maskotki... Już pomijam obrazy dla dorosłych, gdzie diabły, czy diablice przedstawia się w sposób bardzo atrakcyjny, głównie na płaszczyźnie seksualnej (pomimo tego iż jako stworzenia czysto duchowe nie mają płci - ta bowiem została dana przez Boga jedynie stworzeniom ziemskim).
Jednakże żadna z osób, które miały wizje piekła, nie potwierdza tego typu wizerunków. Te osoby zawsze opisują demony jako potworne, odrażające, zdeformowane, zezwierzęcone istoty pałające tylko nienawiścią do człowieka. Istoty w obecności których jedynym uczuciem jest strach i obrzydzenie. Istoty, których zdaje się, że nadrzędnym celem jest zadawanie cierpień i bólu duszom ludzkim, nad którymi bezwzględnie w piekle panują. Ma się to nijak do promowanego w dzisiejszym świecie wizerunku diabła - kumpla.
Stąd chcąc kierować swoje dzieci ku świętości, należy pójść za radą służebnicy Tajber i zdecydowanie postawić tamę dla pozytywnych wizerunków szatana. Niechby diabeł kojarzył się co najwyżej z pokonanym odrażającym stworzeniem, które wije się pod stopami św. Michała Archanioła na wizerunkach z Jego udziałem.
Eucharystia miała mieć miejsce zaraz po przedszkolu. Kupiłem więc obwarzanka z sezamem, co by dzieci wrzuciły coś na ząb zanim wrócimy do domu. Odebrałem je, przeszliśmy do budynku gdzie mieści się kaplica, ale nie chcąc, aby jadły w samej kaplicy, zeszliśmy do pomieszczenia, gdzie można było swobodnie skonsumować ten tradycyjny krakowski wypiek. Czekając aż dzieci zjedzą, zauważyłem kilka egzemplarzy książek wyłożonych na stoliku, który tam stał. Wziąłem do ręki pierwszą z nich. Było to "Łuskanie kłosów" - fragmenty pism/wspomnień Służebnicy Bożej Matki Pauli Zofii Tajber, założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. Otworzyłem książkę na losowej stronie i taki fragment przeczytałem:
Z Ciechocinka Rudzio przywiózł szklane, podobne do butelki bez szyjki, podłużne, zielone naczyńko, w którym w spirytusie znajdowało się dziesięć małych czarnych, z różkami diabełków, z dużymi białkami oczu, o czerwonych gębach. Gdy naczyńko obracało się do góry dnem, diabełki wywróciwszy kozły zaraz unosiły się główką też do góry. Przyglądając się tej zabawce, śmieszyło to wielce wszystkich braci i sióstr i każdy z uciechą mówił o tych, naprawdę śmiesznych, bo tak bardzo ruchliwych diabełkach.
Widząc to, wielki lęk mnie ogarnął, więc wołałam wielce zafrasowana:
"Rudziu, tylko nie rozbij tego naczynka i nie wypuść tych diabełków". Bowiem zdawało mi się, że gdy wydobędą się z naczynka, rozlecą się może na świat cały, obróciwszy się w strasznych potworów.
Całe rodzeństwo zaczęło się już śmiać ze mnie, że ja taka głupiutka. Widząc rodzeństwo rozbawione, wielce przejęłam się, myśląc sobie: "Jak można tak cieszyć się diabełkami i mówić prawie z miłością i przyjaźnią o nich." Jasno zrozumiałam, iż dzieciom nie wolno diabełkami zabawiać się, bo się do nich przyzwyczajają, a widząc ich nieszkodliwymi - tracą lęk przed nimi, a tym samym i przed grzechem - nawet przywiązują się do diabełków. A tymczasem, one jak i grzech, powinny być dla wszystkich, nie tylko dla dzieci, największą obrzydliwością na świecie.
Będąc szczerym, jakoś od dawna mnie irytuje "uczłowieczanie" szatana poprzez tworzenie jego "słodkich" wizerunków z różkami i ogonkiem. Od razu mały test:
Dla ilu z nas, jak zamkniemy oczy, aby wyobrazić sobie postać diabła, nie będzie to wesoły szkrab z lekko szelmowską minką?
Obraz zwykle zapamiętamy z którejś kreskówki, kolorowego obrazka dla dzieci, emotikona, naklejki na samochód, bajki, maskotki... Już pomijam obrazy dla dorosłych, gdzie diabły, czy diablice przedstawia się w sposób bardzo atrakcyjny, głównie na płaszczyźnie seksualnej (pomimo tego iż jako stworzenia czysto duchowe nie mają płci - ta bowiem została dana przez Boga jedynie stworzeniom ziemskim).
Jednakże żadna z osób, które miały wizje piekła, nie potwierdza tego typu wizerunków. Te osoby zawsze opisują demony jako potworne, odrażające, zdeformowane, zezwierzęcone istoty pałające tylko nienawiścią do człowieka. Istoty w obecności których jedynym uczuciem jest strach i obrzydzenie. Istoty, których zdaje się, że nadrzędnym celem jest zadawanie cierpień i bólu duszom ludzkim, nad którymi bezwzględnie w piekle panują. Ma się to nijak do promowanego w dzisiejszym świecie wizerunku diabła - kumpla.
Stąd chcąc kierować swoje dzieci ku świętości, należy pójść za radą służebnicy Tajber i zdecydowanie postawić tamę dla pozytywnych wizerunków szatana. Niechby diabeł kojarzył się co najwyżej z pokonanym odrażającym stworzeniem, które wije się pod stopami św. Michała Archanioła na wizerunkach z Jego udziałem.
No comments:
Post a Comment