Sunday, October 23, 2016

Skuteczne (męskie) usypianie dzieci

Kto chce wychowywać dzieci do świętości może skorzystać z tego, co za chwilę napiszę odnośnie do usypiania dzieci, Kto nie chce wychowywać dzieci do świętości, a ma problemy, aby uśpić swoje pociechy, też polecam stosowanie poniższego sposobu. W moim przypadku naprawdę działa. A skoro tak, to mniemam, że u innych również może okazać się skuteczny. Szczególnie jak się nie jest kobietą, której matczyne przytulenie samo w sobie jest dla dziecka niesamowicie kojące. Tak już nas Bóg stworzył. Niektóre nienamacalne cechy mają kobiety, niektóre mężczyźni. Siłą rzeczy, czasem więc trzeba po prostu kombinować, jak w danej kwestii jest się w tej "drugiej" połowie. A najlepszy sposób na kombinowanie, to szukać w tym wszystkim Boga i Maryi, zlecając Im to, do czego sami nie jesteśmy predestynowani.

Był wstęp, teraz konkret. Od wielu lat, jak chcę uśpić któreś z dzieci, biorę je na ręce i chodząc z nim po pokoju odmawiam głośno, albo drogę krzyżową, albo wybraną część różańca. Jak popatrzę na minione lata, to na palcach jednej ręki mógłbym policzyć ile razy zdarzyło się, że jakieś z naszych dzieci nie zasnęło mi na rękach podczas takiej modlitwy. Koniec sposobu. :-)))

I tutaj post mógłby się właściwie skończyć, ponieważ cały jego sens właśnie został przekazany. Żeby jednak trochę bardziej uwiarygodnić te słowa dopiszę to i owo. Przede wszystkim co u mnie znaczy "odmawiać" w tym konkretnym kontekście?

Jak chodzi o część różańca, to standard, czyli 5 razy:
- Nazwa tajemnicy, np. Pierwsza tajemnica radosna - Zwiastowanie Matce Bożej
- Kilkuzdaniowy opis tajemnicy własnymi słowami, np. Będziemy rozważać, jak archanioł Gabriel z polecenia samego Boga przybywa do Maryi z pozdrowieniem i zaprasza Ją do współuczestnictwa w dziele zbawienia człowieka. Maryja zgadza się wypowiadając słowa "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego." i pod Jej sercem Duch Święty umieszcza malutkiego Jezusa.
- Ojcze nasz...
- 10x Zdrować Maryjo...
- Chwała Ojcu...
- O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.

Jeżeli chodzi o odmawianie drogi krzyżowej to wygląda to następująco, 14 razy:
- Nazwa stacji, np. Stacja pierwsza - Jezus skazany na śmierć
- Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył. (co ważne, to w pozycji klęczącej)
- Ojcze nasz...
- Zdrowaś Maryjo...
- Chwała Ojcu...
- (Ostatnio nawet dodaję w tym miejscu tak jak w różańcu: O mój Jezu...)
- Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami! I tyś która współcierpiała, Matko Bolesna, przyczyń się nad nami. (śpiew)

Oczywiście jak dzieci same zasypiają, bo są tak zmęczone, albo przyzwyczaiły się do zasypiania zaraz po położeniu głowy na poduszkę (jak nasza najmłodsza córka), to dodatkowe noszenie ich na rękach po pokoju nie ma zbytniego sensu. Jeżeli jednak dzień nie przyniósł spodziewanego zmęczenia, sen może wcale tak łatwo nie nadejść i użycie ramion może okazać się bardzo pomocne. Zresztą chyba dla każdego taty moment, kiedy nasze dziecko wtula się w nas, już sam w sobie niesie niesamowite poczucie szczęścia i spełnienia.

A co mnie natchnęło na napisanie tego posta? Ano było to tak...
Idąc dziś całą rodziną do kościoła na niedzielne spotkanie z Jezusem, odmówiliśmy sobie dwie pierwsze tajemnice różańca świętego. Pierwszą tajemnicę zaczynał najstarszy syn, a my z żoną i córką dokańczaliśmy. Drugą tajemnicę zaczynała najstarsza córka, pozostali dokańczali. Potem (długie potem ;-) ) wieczorem żona dała mi najmłodszego synka, żeby móc przygotować kolację. Chodząc po domu mając synka na ramieniu odmówiłem dwie kolejne radosne tajemnice różańca. (Już dawno zauważyłem, że synek bardzo się cieszy, kiedy śpiewa mu się religijne piosenki, albo się przy nim modli.) Potem (nieco krótsze potem), gdy syn (tym razem najstarszy) położył się do łóżka w swoim pokoju, poprosił aby położyć się obok niego zanim zaśnie. Zamiast tego podałem mu do potrzymania rękę, ukląkłem przy jego łóżku i zacząłem odmawiać ostatnią tajemnice z części radosnej - w końcu mamy październik! Syn przyłączył się do mnie. Po skończonej tajemnicy zapytałem:
- Ponosić cię?
Dawno nie usypiałem synka w ten sposób. Ma już 6 i pół roku i swoje waży ;-).
- Tak! - usłyszałem w odpowiedzi.
Wziąłem więc go na ręce i zaczęliśmy wspólnie rozważać kolejne tajemnice, tym razem części światła. Pierwszą tajemnicę on zaczynał, ja kończyłem. Drugą ja zaczynałem, on kończył. Trzecią, czwartą i piątą mówiłem już sam. Gdy skończyłem rozważać piątą tajemnicę, odłożyłem synka do łóżka. Jeszcze wprawdzie nie spał, ale kładąc go czułem już dużą "wiotkość" ciała.

Wtedy właśnie przyszedł pomysł, aby podzielić się sposobem na usypianie dzieci na blogu. Jeśli choć jedna osoba z sukcesem skorzysta z tej metody, to będzie oznaczać, że było warto!!!

Poszedłem do drugiego pokoju i tam czekały na mnie szeroko otworzone oczy czteroipółlatki i jej piękny uśmiech. Jeszcze raz tego dnia zapytałem:
- Ponosić cię?
- Tak! - Usłyszałem tę odpowiedź po raz drugi w dość krótkim okresie czasu.
Zacząłem więc odmawiać kolejną tajemnicę różańca świętego - pierwszą bolesną. A w myślach miałem już obraz pięknego posta na blogu, w którym bez cienia wątpliwości przedstawię, że odmówienie drogi krzyżowej lub części różańca świętego jest pewniakiem, jeżeli chodzi o usypianie dzieci i na dowód opowiem o dzisiejszym moim sukcesie w tym temacie. Wkrótce bowiem dokończę część bolesną i będę mieć oba dzieciątka słodko śpiące... No ale Bóg nie lubi tego typu przejawów pychy, co zresztą jest opisane w dzisiejszej Ewangelii na przykładzie modlitwy faryzeusza i celnika w świątyni. ;-)

Tak więc jeszcze w czasie pierwszej tajemnicy bolesnej pyta się mnie córka:
- A moze być klękanie?
Uśmiechnąłem się do siebie, bo przecież przed chwilą pomyślałem sobie, że dla córki chyba cały czas droga krzyżowa, to po prostu modlitwa z przyklękaniem. Dokończyłem odmawianie pierwszej tajemnicy bolesnej i zacząłem drogę krzyżową, jak poprosiła mnie córka. W międzyczasie z pokoju syna dobiegł jakiś jęk. Pomyślałem, że może synek mnie woła. Poszedłem i pytam szeptem:
- Wołałeś mnie?
- Nie. - słyszę odpowiedź.
To dobrze myślę sobie, ale dlaczego syn ciągle nie śpi? Mój skuteczny sposób coś "się sypie"... No ale nic, wracam do pokoju córek i kontynuuję drogę krzyżową. Już przy siódmej stacji czuję, jak córeczce wiotczeją ręce.
- Oho! - myślę sobie - Na drogę krzyżową można liczyć!
Kontynuuję jednak nauczony doświadczeniem, że odkładanie dziecka przed ukończeniem całej modlitwy może skutkować rozbudzeniem.

Przy odmawianej dziesiątej stacji znów czuję uścisk dziecka na szyi. I tak trwa niemal aż do końca. Jeszcze przy stacji czternastej pewna iskierka nadziei na zaśnięcie... szybko jednak gaśnie. Kończę drogę krzyżową, odkładam córeczkę do łóżka, a tu... pada z ust córki pytanie:
- Gdzie jesteś?
- Nie rozumiem. Jak gdzie jestem? - zupełnie zaskoczony odpowiadam pytaniem.
- No na jakim kolaliku jesteś? - precyzuje córeczka.
- Na pierwszej tajemnicy bolesnej - odpowiadam i zaraz dodaję - Chcesz, abym Cię jeszcze ponosił?
- Tak. - odpowiada córka, stąd znów biorę ją na ręce i kontynuuję modlitwę.

Pod koniec części bolesnej myślę sobie - "no chyba już". Ale wtedy czuję na szyi ruch ręki dziecka. Czyli ciągle nie śpi... No nic, płynnie przechodzę do części chwalebnej. Oczywiście ciągle chodzę po pokoju trzymając na rękach obejmująca moją szyję córkę. Jedynie ostatnią tajemnicę - "Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny na królową nieba i ziemi, ludzi i aniołów." - odmawiam na kolanach.

Kończę różaniec i już mogę odłożyć słodko śpiącą córkę do łóżka. Błogosławię robiąc znak krzyża na czole i idę do pokoju synka. Syn również słodko śpi. Błogosławię więc go, jak i pozostałe śpiące dzieci.

Jak sami widzicie wyjątek potwierdza regułę. ;-) Jak chcesz uśpić swoje ciągle pełne energii dziecko, weź je na rękę i odmów drogę krzyżową, albo część różańca. Matka Boża na pewno ześle mu sen. No chyba, że z pożytkiem dla ciebie będzie poszerzenie nieco modlitwy o dodatkowe elementy. Wtedy nałóż na siebie zbroję wytrwałości i cierpliwości, i... póki sen Cię pierwszego nie zmorzy, módl się dalej. ;-)


2 comments:

  1. Oj Michale, sposób piękny, ale moj przeciazony kręgosłup by mi wysiadł :)
    Usypiałam kiedyś synka, modląc się przy nim klęcząc oparta o kanapę, sen przychodził ale również do mnie niestety ;)

    ReplyDelete