Sunday, October 16, 2016

Msze św. kierowane do dzieci

Dziś kolejny raz pojedziemy całą rodziną na Mszę świętą z udziałem dzieci, którą raz w miesiącu w klasztornej kaplicy organizują siostry z przedszkola naszych dzieci. Odpowiedni ksiądz, odpowiednia pora, odpowiednia oprawa muzyczna z pięknymi dodatkami jak modlitwa spontaniczna dzieci, czy wyśpiewanie Modlitwy Pańskiej stojąc dookoła ołtarza, trzymając się za ręce. Świetna sprawa! Czasem tylko można odnieść wrażenie, że więcej tam rozproszeń niż skupienia. Że dzieci siedzące bez rodziców niedaleko ołtarza bardziej traktują Mszę św. jako spotkanie towarzyskie, niż przestrzeń do spotkania z Bogiem. Że świętowanie niedzieli zamienia się w wygłupianie i robienie sobie żartów. I gdy człowiek zaczyna się już zastanawiać, czy to w ogóle ma sens, Bóg podsuwa pewne sytuacje, które sprawiają, że znów wraca spokój w sercu, że dedykowane Msze święte mają sens i warto szukać właśnie takich Eucharystii dla swoich pociech.

Na potwierdzenie tych słów, opowiem o ostatniej takiej przedszkolnej Mszy świętej.
Jak zawsze  ksiądz Andrzej przyszedł przygotowany na homilię, czyli m.in. przyniósł rekwizyty. Jak się okazało, tym razem były to dwa parasole - jeden czarny, drugi żółty. Do tego została opowiedziana historia o mieście, gdzie podczas opadów deszczu wszyscy chodzili pod czarnymi parasolami, bo tak się przyjęło. Byli poważni i smutni, ale parasoli nikt na inne zamienić nie chciał. Aż wreszcie pojawił się ktoś z żółtym parasolem. Wywołał niemałe zamieszanie w mieście. Wręcz oburzenie. Owa osoba nie tylko wybijała się kolorem parasola, ale również tym, że była radosna i uśmiechnięta. Z tego powodu nie miała przyjaciół. Mieszkańcy stronili od "dziwaka". Pewnego dnia jakaś osoba zapomniała parasola. Podszedł do niej ktoś i zaoferował jej parasol. Okazało się, że to "pan od żółtego parasola". Co więcej okazało się, że pod żółtym parasolem jest pięknie. Widać piękne błękitne niebo, nawet gdy pada deszcz. Parasol został przekazany, a owy pan... znikł. Pojawił się natomiast na twarzy obdarowanego uśmiech. Co więcej obdarowany wyrzucił swój czarny parasol i w deszczowe dni nie chciał już chodzić pod żadnym innym parasolem, jak tylko żółtym. Któregoś dnia owa osoba zobaczyła, że ktoś moknie, bo nie ma swojego czarnego parasola. Podeszła więc i... sytuacja z przekazaniem żółtego parasola powtórzyła się. I znów się powtórzyła... Zaczęło przybywać żółtych parasoli.

Kto chce byś radosny i uśmiechnięty a nie smutny? - zapytał w pewnym momencie ksiądz. Chóralna odpowiedź przedszkolaków była łatwa do przewidzenia. ;-)

(...)

Któregoś dnia wracam z pracy do domu, patrzę, a tu syn ma w ręce... żółty parasol! Załatwił sobie z dziadkiem, który gdzieś znalazł w internecie parasol z żółtej folii i kupił wnukowi, który go o to poprosił. Gdy zapytałem - po co ci ten żółty parasol? - usłyszałem odpowiedź:
- Żebym był uśmiechnięty! Żeby mi przypominało uśmiech. Każdy kto ma czarny parasol chodzi smutny, każdy kto ma żółty parasol, ten chodzi szczęśliwy.

Jak widać, nawet jak nam się wydaje, że dzieci są rozkojarzone, Duch święty zasiewa ziarna w ich sercach. Pewnie niektóre nigdy nie zakiełkują. Niektóre zakiełkują tylko na chwilę. Inne zakiełkują, ale nie od razu. Ale będą też i takie, które wzejdą i przyniosą plon. Taki plon, który i my będziemy mogli dostrzec. ;-)

Tak więc warto starać się uczęszczać z dziećmi na te nabożeństwa, które są w szczególny sposób dla nich przeznaczone. Na których przekazywane treści są dostosowane do ich poziomu poznawczego. Oczywiście dobrze jest dodatkowo usłyszane treści powtórzyć, aby zostały utrwalone, dopowiedzieć, wytłumaczyć... Ale nawet jak nie ma możliwości na te proste ćwiczenia, Bóg i na takiej niwie będzie starał się wyhodować pełne kłosy z rzuconych ziaren.



PS. "Małe" dopowiedzenie po tym, jak przeczytałem żonie ten post. Dowiedziałem się, że z żółtym parasolem dla synka było nieco inaczej. To nie syn załatwił go sobie z dziadkiem, ale raczej to Duch święty sam nakreślił ten scenariusz i zupełnie "przypadkowo" dziadek kupił przez internet wnukowi żółty parasol kilka dni po owej Mszy świętej. :-)))


No comments:

Post a Comment