Thursday, October 6, 2016

Kto czyta (Boże czasopisma) nie błądzi

Nie dalej jak wczoraj zawożąc samochodem dwójkę najstarszych dzieci, próbowałem kolejny raz utrwalić z nimi kilka podstawowych informacji o modlitwie różańcowej. Nie będę pisał które z dzieci co powiedziało, bo... mógłbym się pomylić. Zresztą będzie to pewna kompilacja kilku powtórek i odpowiedzi, które z jakichś powodów utkwiły mi w pamięci.

Gdy skończyliśmy naszą samochodową poranną modlitwę, zapytałem:
- Pamiętacie ile mamy części różańca?
- Jedenaście?
Niby odpowiedź "strzał", ale wcale nie... Tyle paciorków jest przecież na małym różańcu, który codziennie bierze syn z przedszkola, aby rozważać wybraną tajemnicę różańca - cała dziesiątka + dodatkowy paciorek na Modlitwę Pańską. ;-)
- Nie.
- Pięć?
- Nie.
- Cztery?
- Tak! A jakie to są części?

Odpowiedź na to pytanie jeszcze wcale nie przychodzi nam łatwo.
- Bolesna?
- Tak.
- ?
- Ś.... Św...
- Światłości?
- Światła, tak.
- Chwalebna?
- Tak.
- ?
- I jeszcze jedna, kiedy cieszymy się z narodzenia Pana Jezusa.
- Radości!
- Nie radości, tylko radosna. :-) Tak!

Idziemy dalej z powtórką.
- A ile jest tajemnic w części radosnej?
- Cztery?
- Nie, pięć! A w części światła?
- Cztery?
- Nie, też pięć!!!
- A w części bolesnej?
- Pięć!
- Tak! A w części chwalebnej?
- Pięć!
- Tak!

Ufff, poszło! ;-) No to teraz już bez trzymanki.
- A jakie to tajemnice?
- Narodzenie Maryi!
- Narodzenie - tak, ale nie Maryi, tylko Jezusa.
I tu pozwolę sobie skończyć. Za chwilę wytłumaczę dlaczego. Ta odpowiedź dwukrotnie padła z ust naszej córki podczas dwóch różnych "utrwaleń". Ostatnim razem właśnie wczoraj. Pomyślałem sobie, że to piękne, że córeczka ma w sercu Maryję, ale chyba wolałbym, aby poprawnie wiedziała czyje narodzenie stanowi jedną z rozważanych na różańcu tajemnic. Tak sobie myślę, że trochę zbagatelizowałem wtedy fakt narodzin Maryi, a przecież nasz obecny kościół parafialny jest właśnie pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, więc nie powinno to mieć miejsca... Duch Święty szybko jednak upomniał się o stosowną cześć dla swojej ukochanej małżonki.

Wieczorem obie córeczki ubrane w piżamki czekały, aż coś im przeczytam. Podszedłem do półki z książeczkami i wyciągnąłem jedną z nich. Akurat moja ręka trafiła na styczniowy numer "Anioła Stróża" - katolickiego miesięcznika dla dzieci. Przekartkowałem okładkę i na odwrotnej jej stronie zgadnijcie co znalazłem....? Krótki komiks o świętej Annie i Joachimie, którego głównym elementem były właśnie narodziny Maryi!!! Tak właśnie niesamowicie działa Bóg! Uśmiechnąłem się i od razu podzieliłem się tą historią z żoną. A teraz z Wami.

Inna historia, tym razem sprzed tygodnia. Byliśmy razem z moimi rodzicami na niedzielnej Mszy świętej z udziałem dzieci w kościele św. Jadwigi. Wychodząc wziąłem tamtejszą gazetkę parafialną. Jakoś wieczorem, w ramach nauki pisania, postanowiłem porozwiązywać z synkiem krzyżówkę, która była zamieszczona na ostatniej stronie. Siedzieliśmy sobie na krzesłach w kuchni i niezależnie kto odgadywał hasło, syn je wpisywał w kratki. Jedno z haseł brzmiało:
Kto zwyciężył Złego? (1 J 2, 14). 
Świetna sprawa pomyślałem. Sięgnąłem ręką po kieszonkowe Pismo Święte mojej żony, które leżało na parapecie okna, znalazłem wspomniany fragment i dałem synowi do przeczytania. Było to jego pierwsze samodzielne przeczytanie fragmentu Pisma Świętego. Przeczytał (trwało to jakiś czas oczywiście) i odpowiedział:
- Młodzi!!!
Był tak z siebie dumy (nie tylko zresztą on ;-) ), że zaraz pobiegł pochwalić się tym faktem dziadkowi:
- Wiesz, że ja przeczytałem Pismo Święte?!?

Ostatnia historia. Już od paru lat wraz z kilkoma rodzicami prenumerujemy w przedszkolu tygodnik dla najmłodszych "Olę i Jasia". (Nawiasem mówiąc dzięki temu, że jest nas 10+ mamy 40% zniżkę! Kontynuując nawias, właśnie sobie uzmysłowiłem, że swego czasu taką prenumeratę czasopism zamówiliśmy także naszym chrześniakom i że na pewno już dawno wygasła... Trzeba koniecznie wrócić do tego zwyczaju!) Tak więc od tego czasu uzbierało się już dość sporo tych czasopism. Są poutykane w różnych miejscach domu. Plus jest taki, że zawsze można któryś dać dzieciom, aby się zaciekawiły i zajęły na chwilę. Różny jest ich wiek, więc i różne rzeczy stają się dla nich interesujące. Najmłodszy syn, jak uda mu się jakiś dopaść, to lubi je tarmosić i zjadać. ;-) Najmłodsza córeczka lubi je kartkować i oglądać kolorowe rysunki. Starsza córeczka (młodsza w sumie zresztą też) bardzo lubi słuchać historyjek czytanych przez mamę. A syn najbardziej lubi komiksy i zadania. Czym jednak chcę się podzielić, to jak niesamowicie słodko wygląda jak dwulatka bierze w swoje małe rączki takie czasopismo, kartkuje, podnosi je i odwraca w naszą stronę, i pokazując obrazek Chrystusa mówi z poważną miną:
- Jeziuś.
:-D

Jaka puenta to tego wpisu?
Ano taka, że warto pomyśleć, aby zaprenumerować swoim dzieciom, dzieciom chrzestnym, wnukom jakieś katolickie czasopismo. Nawet jak na początku nie będzie widać rezultatu lub nawet zauważymy nieposzanowanie tych czasopism, to bądźmy wytrwali i pamiętajmy: Kropla drąży skałę. Wcześniej, czy później jakiś posłaniec Boży skieruje ich dziecięcą uwagę na nie. A Bóg naprawdę potrafi zrobić wręcz cudowny użytek z każdego takiego naszego wysiłku. Dobro zrodzi dobro, inaczej być nie może. Jak napisał Mateusz w VII rozdziale swojej ewangelii:
"Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców."

Kilka przykładów prenumerat pism dla dzieci:
Tygodnik: Ola i Jaś
Miesięcznik: Dominik
Miesięcznik: Anioł Stróż
Miesięcznik: Promyczek Dobra
Miesięcznik: Mały Przewodnik Katolicki


No comments:

Post a Comment