Monday, September 12, 2016

Różaniec za dzieci na trudne czasy

Nie dalej jak w zeszły piątek włączyłem sobie relację z ostatniego spotkania otwartego wspólnoty Miłość i Miłosierdzie Jezusa, które miało miejsce na Przeprośnej Górce pod Częstochową. I muszę przyznać, że słowa, które  już na samym początku usłyszałem z ust zaproszonego kapłana, mocno mnie poruszyły. Do tego stopnia, że postanowiłem się nimi z Wami podzielić. To te słowa:

"(...)
Nie wiem, czy wiecie, ale w jednym z objawień przychodzi Matka Boża i płacze. Dlaczego Matka Boża płacze ostatnio? I mówi dlaczego płacze... Płacze nad losem dzieci i młodzieży. Maryja dzisiaj przychodzi w objawieniach i płacze nad losem dzieci i młodzieży, i mówi, że oni są najbardziej zagrożeni na świecie - dzieci i młodzież, później rodzina. Dzisiejszy świat niszczy niewinne sumienia dzieci, czyste serca młodzieży. I Drodzy, Matka Boża mówi co zrobić. Mówi tylko, że są dwa sposoby na ratowanie dzieci i młodzieży. Mówi wyraźnie: Módlcie się za nich i kochajcie prawdziwą, szczerą miłością. To jest najlepsze lekarstwo dla każdego rodzica, babci, po to, aby rzeczywiście nieustannie wychowywać najpiękniej swoje dzieci i młodzież teraz wkoło was. Zobaczcie Drodzy, w naszym życiu widzimy, że rzeczywiście dorośli się gubią, tak? Dzisiaj małżeństwa się rozpadają, zgadza się? A co dopiero ta biedna młodzież. Jak oni mają się w tym bałaganie odnaleźć? Naprawdę, jest żal młodego człowieka. Ja mu współczuję. Ja mu współczuję czasów, w których musi wzrastać. Czasów w których rzeczywiście jest atakowany z każdej strony złem. I jak najbardziej łatwo nam oskarżać młodzież. Łatwo nam powiedzieć, że są źli. Łatwo powiedzieć, że są niewierzący. Łatwo powiedzieć, że są pełni nałogów. Ale niestety musimy powiedzieć dalej, dlaczego tak jest. Bo niestety dosyć często dorośli sami na to przyzwolili. 
(...)"
[Całość można sobie zobaczyć i odsłuchać TUTAJ.]

Stąd chciałbym dziś zachęcić wszystkich właśnie do modlitwy za swoje dzieci. Prawdziwej modlitwy wypływającej z głębi serca i przepełnionej wiarą. Szczególnej modlitwy, jaką poleca nam Maryja. Tą modlitwą, jak można się domyślić, jest różaniec. I być może ten post z racji jego wagi powinien był być napisany o wiele wcześniej, ale... ale może właśnie dziś jest najlepszy moment, aby go dołączyć do bloga? Nie wiem, i nie w tym moja rola, aby znać takie sprawy. Po prostu napiszę jak to u nas wygląda.

Kilka lat temu kolega z pracy zaproponował, aby zacząć się modlić różańcem za nasze żony. Jego marzenie było takie, aby znaleźć 20 chętnych mężów i utworzyć internetową/mejlową różę różańcową. Wraz z innymi kolegami uznaliśmy to za świetny pomysł i poparliśmy ideę. Każdy w swoim gronie puścił wici o tej inicjatywie. Jednocześnie zaczęliśmy się już modlić. Po kilka dziesiątek każdy, żeby codziennie nasze żony były omadlane całym różańcem. Kolejne osoby dochodziły w międzyczasie i w ciągu paru miesięcy udało nam się zamknąć różę. Każdy już modlił się 1 tajemnicą co miesiąc. Pierwszego dnia miesiąca następowała wirtualna zmianka, a nasz zelator (jak się nazywa fachowo osobę odpowiedzialną za różę) nam o tym przypominał mejlowo. Piszę w czasie przeszłym, ale czas teraźniejszy również byłby odpowiedni, ponieważ ta inicjatywa cały czas trwa! :-)

No i mając takie doświadczenie, muszę przyznać, dość niespodziewanego sukcesu tej różańcowej inicjatywy, postanowiłem w ten sam sposób objąć modlitwą także nasze dzieci. Dodatkowo Duch Święty (przypominam, że nie wierzę w przypadki i zbiegi okoliczności) w owym czasie podsunął nam z żoną artykuł-relację-świadectwo pewnej mamy, która wśród znajomych stworzyła różę różańcową w intencji dzieci. A ponieważ najstarszy syn uczęszczał do katolickiego przedszkola prowadzonego przez siostry zakonne, wydawało mi się, że znalezienie 20 mam/ojców spośród ok. 150 rodzin chcących codziennie modlić się za swoje dzieci dziesiątką różańca, będzie sprawą wręcz banalną. No bo, jak sam sobie argumentowałem - odmawiam zaledwie dziesiątek różańca, ale w połączeniu z 19 innymi rodzicami moje dzieci otrzymują łaskę, jakbym codziennie cały różaniec odmówił. Różaniec, do którego odmawiania w każdym swoim objawieniu zachęca Matka Boża. Różaniec, który Jan Paweł II podwyższył do rangi egzorcyzmu. Różaniec, który jest "podręczną Ewangelią". Różaniec... Po co zresztą jeszcze dodatkowo kogoś przekonywać - chyba już wystarczy? I tylko jedna rzecz mi nie pasowała... W owym artykule pani dość mocno akcentowała, że to wcale nie było takie proste zadanie. Że diabeł bardzo chciał pokrzyżować jej plany. Podawała nawet niektóre dość nieprawdopodobne zdarzenia, jakich wtedy doświadczali w rodzinie. Wszystko dobrze się skończyło, ale były momenty zwątpienia... No ale przecież ja to nie tamta pani i mi miało pójść jak z płatka! Tak...

Żeby nie rozpisywać się za bardzo ujmę to dość lapidarnie: wcale nie było łatwo. Bardzo szybko zorientowałem się, że trzeba poszerzyć grono zaproszonych do modlitwy rodziców i niejako "wyjść z różańcem poza przedszkole". Matka Boża cały czas jednak czuwała, a my nieustannie zanosiliśmy przez jej niepokalane serce i przez ręce patronki róży służebnicy Bożej Pauli Zofii Tajber błagalne modlitwy o rychłe utworzenie róży za dzieci. Ostatecznie na początku listopada róża była skompletowana i pojawiła się wśród ponad dwu i pół tysiąca róż za dzieci na stronie Różańca Rodziców za Dzieci. (Można to zresztą zweryfikować wpisując nazwisko "Tajber" na stronie TUTAJ. Pod numerem 2679 widnieje właśnie nasza róża. :-D ). I żeby było "ciekawiej" niedługo potem zgłosiła się wcześniej zapraszana znajoma z chęcią do dołączenia do modlitwy. Róża była zamknięta. Listy rezerwowej w takim przypadku nie było sensu tworzyć. Pojawiła się więc myśl, aby zacząć tworzyć drugą różę. Tu były jeszcze większe schody, ale i ją udało się w końcu utworzyć na początku tego roku! (Pozycja: 3121.) Chwała Panu!
[O tych trudnościach wspominam jedynie po to, abyście współtworząc wasze róże byli wytrwali pomimo przeciwności i zniechęceń, które na pewno przyjdą. Pamiętajmy: Im większy trud, tym większa nagroda!]

Tak więc zachęcam wszystkich rodziców, którym leży na sercu dobre wychowanie dzieci. Łączmy się w róże różańcowe i módlmy się różańcem za nasze pociechy! Komu mamy dawać w opiekę nasze dzieci, jak nie Maryi? I to już od poczęcia, a nawet zanim się poczną! Nie czekajmy z modlitwą na ich narodziny, albo co gorsza, jak zacznie się coś "sypać" w ich życiu. Dla analogi - wychowywać do świętości, to nie znaczy leczyć, ale zapobiegać! To nie znaczy zdrowieć na antybiotykach, ale prowadzić zdrowy tryb życia i zdrowo się odżywiać! Czym witaminy dla ciała, tym różaniec dla ducha! :-)

I tym sympatycznym akcentem mógłbym zakończyć tego posta, gdyby nie pewne świadectwo mojej znajomej z pierwszej róży różańcowej, które jeszcze pragnę przytoczyć... Niech ono będzie puentą:

"Cześć,
Chciałam wam napisać, że faktycznie ta modlitwa za dzieci to jest to co możemy dla nich zrobić najlepszego. Nasz syn jest już w gimnazjum, do tego nie chodzi w rodzimym mieście, ale w mieście oddalonym o ok. 100 km (tam jest najbliższa szkoła mistrzostwa sportowego), no i nasz wpływ na jego postępowanie spadł mocno. Poza tym ponieważ (jak zauważamy) ulega wpływom otoczenia, to trudno mu poruszać się wśród kolegów, którzy niekoniecznie mają takie priorytety, jak są u nas. No i nasz nastolatek musi sam weryfikować teraz to co zdobył w życiu rodzinnym. Zalicza więc różne 'wpadki' no a my ciągle go 'prostujemy', choć wiemy że nasze rozmowy to mały skutek odnoszą. Także we własne siły to wierzyć nie możemy,bo prostu są one mierne. Liczmy więc na pomoc Maryi, która niech trzyma nasze dzieci mocno przy sobie!"


No comments:

Post a Comment