Monday, June 6, 2016

Wzniosę ręce w imię Twoje

Budzi mnie dziś rozradowany synek, pakując mi się do łóżka z magnetyczną tablicą.
- Co tam masz? - pytam przecierając oczy.
- To tata i ja jak chwalimy Boga! - odpowiada pokazując tablicę i nie kryjąc dumy ze swojego porannego dzieła.
- Pięknie! - chwalę i tym miłym akcentem rozpoczynam dzień.

To zdarzenie zachęciło mnie do refleksji, którą chciałbym podzielić się na kartach tego bloga, ponieważ pięknie wpisuje się w prowadzenie ku świętości naszych dzieci.

Należałoby rozpocząć, od tego, skąd w ogóle przyszło do głowy sześcioletniemu dziecku, aby stworzyć taką pracę, na której modli się z wzniesionymi do góry rękami? Natchnienie Boże? - Na pewno też, ale przede wszystkim doświadczenie, bez którego natchnienie nie miałoby punktu zaczepienia, jak ziarno, które upada na drogę. Doświadczenie, o którym piszę, to modlitwa uwielbienia podczas nabożeństw uwielbienia i Mszy św. połączonych z uwielbieniem Boga. Mieliśmy okazję być już na kilkunastu takich wydarzeniach. Kilka z nich mieliśmy możliwość przeżyć całą rodziną, ale z racji daru macierzyństwa, częściej była to wyprawa taty i syna, a ostatnio również taty, syna i najstarszej córki (powoli grono się powiększa :-) ).

Wydaje mi się, że to niezwykle ważne, aby dzieciom pokazywać również Kościół radosny, spontaniczny, rozkołysany, rozmodlony, rozśpiewany, rozkrzyczany nawet czasami. Przepełniony namacalnym działaniem Ducha Świętego. Kiedyś może należało się bardzo natrudzić, aby dostać się na takie wydarzenie, teraz jednak tak już nie jest. W wielu miejscach Polski funkcjonują wspólnoty charyzmatyczne ze stałym grafikiem spotkań np. Miłość i Miłosierdzie Jezusa. W wielu kościołach odbywają się cykliczne nabożeństwa uwielbieniowe. Wiele ruchów co jakiś czas zaprasza charyzmatyków z różnych stron świata na różne wydarzenia ewangelizacyjne, którym prawie zawsze towarzyszą piękne modlitwy uwielbienia. (Takie oto wydarzenie odbywa się właśnie w tym momencie w Ostrołęce - "Rekolekcje Ognia" John Babtist Bashobora i nawet jest przekaz na żywo.) Coraz więcej jest wakacyjnych ofert rekolekcji charyzmatycznych i to nie tylko dla "wspólnotowców". Można pojechać niemalże z marszu, aby spróbować i przekonać się, że warto. Wreszcie w Internecie są dostępne tysiące godzin nagrań z tego typu rekolekcji. Ja pozwolę sobie podlinkować zaledwie jedne takie rekolekcje:
III Charyzmatyczne Dni Młodzieży
Skończyły się więc wymówki, że nie ma możliwości. Wystarczy chwilkę poszukać. Na pewno w promieniu paru godzin jazdy samochodem/pociągiem/autobusem można coś fajnego znaleźć. Jak nie dziś, to jutro, za tydzień, za miesiąc. :-D

I wiadomo, nie chodzi mi, aby po takim doświadczeniu uwielbienia stwierdzić, że to co mam na co dzień w parafii, to "be" i teraz zapisuję się do jakieś uduchowionej wspólnoty, odcinam się od tradycyjnego Kościoła i już nie kroczę do Boga, ale wręcz odlatuję. Istnieje bowiem realne ryzyko, po zachłyśnięciu się euforią płynącą z uwielbienia, aby odrzucić wszelkie, wydawałoby się, skostniałe praktyki, aż do wystąpienia z Kościoła Katolickiego włącznie i zamienienia Go na jedną z mało wymagających, aczkolwiek bardzo "rozśpiewanych" sekt religijnych bazujących na chrześcijaństwie. Nie tędy droga. Prawdą jest jednak, iż aby być świadkiem Chrystusa trzeba Go najpierw spotkać, poczuć, dotknąć, uradować się, ucieszyć z Jego obecności. Trzeba więc jak najgorliwiej pokazać dziecku piękno naszej wiary. Wiary w ZMARTWYCHWSTAŁEGO, zwycięskiego, uwielbionego Boga! Tu bowiem jest jedna z najistotniejszych różnic między naszą religią a każdą inną. Tylko w chrześcijaństwie Bóg jest żywy. Pokonał śmierć. Czy jeszcze wierzymy w to? Jeżeli tak, to radujmy się z tego i weselmy jak mówi Pismo. Tylko jak to zrobić, skoro nasza wiara wydaje się taka smutna, martyrologiczna wręcz - krzyż, cierpienie, krzyż, cierpienie, krzyż, cierpienie...? Ale to NIEPRAWDA. Jeżeli zaczęlibyśmy choćby czytać codzienną Ewangelię, to okazałoby się, że większość z tekstów traktuje o rzeczach radosnych, przepełnionych miłością i niosących nadzieję na lepsze jutro.

Wracając do wznoszenia rąk ku Bogu, polecam najpierw przełamanie siebie i uczestnictwo samemu w jakimś wydarzeniu, które będzie mieć w sobie elementy uwielbienia, o których mówi św. Paweł w I Liście do Tymoteusza oraz psalmista:
"Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu."
(1Tm 2, 8)
"Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia, moje wargi będą Cię sławić. Tak błogosławię Cię w moim życiu:  wzniosę ręce w imię Twoje."
(Ps 63, 4-5)
A w drugim kroku polecam zrobić to samo razem z dzieckiem, aby dać świadectwo jemu, że taka postawa modlitewna z rękami wniesionymi wysoko do góry i skierowanymi do Ojca niebieskiego jest również częścią bogactwa naszej wiary, z którego należy korzystać.
A później? Kontynuować i cierpliwie czekać na owoce. Na pewno się pojawią i będą bardzo słodkie. :-)))

I jeszcze krótkie dopowiedzenie - oczywiście, nie należy odwracać oczu dziecka od krzyża Jezusa i od Jego cierpienia. Kwestia jest jednak taka, że te rzeczy są już mocno akcentowane w kościołach, w naszych domach, więc w sposób naturalny dziecko się z nim styka. Trzeba natomiast wysilić się, do czego jeszcze raz na koniec szczerze zachęcam, aby pokazywać mu dziecięcą radość płynącą z podążania drogą Ewangelii i cyklicznie udowadniać, że drugi rozdział Dziejów Apostolskich jest również prawdą:

Zesłanie Ducha Świętego

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. 

Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?» - mówili pełni zdumienia i podziwu. «Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - artowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże». Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: «Co ma znaczyć?» - mówili jeden do drugiego. «Upili się młodym winem» - drwili inni. 


Pierwsze wystąpienie Głowy Kościoła

Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: «Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! Ci ludzie nie są pijani, jak przypuszczacie, bo jest dopiero trzecia godzina dnia, ale spełnia się przepowiednia proroka Joela: 
«W ostatnich dniach - mówi Bóg - wyleję Ducha mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze, młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy - sny. Nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych dniach Ducha mego, i będą prorokowali. I sprawię dziwy na górze - na niebie, i znaki na dole - na ziemi. Krew i ogień, i kłęby dymu, słońce zamieni się w ciemności, a księżyc w krew, zanim nadejdzie dzień Pański, wielki i wspaniały. Każdy, kto wzywać będzie imienia Pańskiego, będzie zbawiony.»
Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim: 
«Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim.»
Bracia, wolno powiedzieć do was otwarcie, że patriarcha Dawid umarł i został pochowany w grobie, który znajduje się u nas aż po dzień dzisiejszy. Więc jako prorok, który wiedział, że Bóg przysiągł mu uroczyście, iż jego Potomek zasiądzie na jego tronie, widział przyszłość i przepowiedział zmartwychwstanie Mesjasza, że ani nie pozostanie w Otchłani, ani ciało Jego nie ulegnie rozkładowi. 
Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na prawicę Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie. Bo Dawid nie wstąpił do nieba, a jednak powiada: 
«Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół Twoich podnóżkiem stóp Twoich.» 
Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem». 


Pierwsze nawrócenie Żydów

Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?» - zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. «Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz». 
W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: «Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!». Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz. 


Życie pierwotnego Kościoła

Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.

PS. Mam świadomość, że często spotkania uwielbieniowe odbywają się w godzinach wieczornych, albo do takich godzin przeciągają, co jest powodem do niezliczonej liczby wymówek, aby jednak dziecka na takie wydarzenia nie zabierać. Przypomnijmy sobie wtedy, do której godziny pozwalamy zostawać naszym dzieciom na weselach, czy innych imprezach rodzinnych? Jakimi treściami nasiąka na spotkaniach jednego i drugiego typu? Nie twórzmy przynajmniej podwójnych standardów tutaj. ;-)






No comments:

Post a Comment