Thursday, May 19, 2016

Dowcipy o kapłanach w pigułce

Dziś, w czwartek, na tydzień przed Bożym Ciałem obchodzimy święto ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana.
Skąd to święto?
Zostało ustanowione w 2012 r. przez Konferencję Episkopatu Polski w odpowiedzi na propozycję papieża Benedykta XVI, by w ten sposób upamiętnić Rok Kapłański.
Dlaczego czwartek?
Jezus właśnie w ten dzień tygodnia w Wieczerniku ustanawia sakrament kapłaństwa.

Tyle gwoli wstępu.

Rozmawiając dziś w gronie znajomych w nawiązaniu do tego święta padło stwierdzenie, że przecież Jezus to nie tylko nasz Pan, nasz Bóg, nasz Mistrz, nasz Nauczyciel, nasz Wzór, nasz Przyjaciel, ale także nasz Kapłan. I wiele słów na ten temat pisze św. Paweł w swoim Liście do Hebrajczyków, m.in:

A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają, nazwany przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka. (Hbr 4, 14)

Ta zdałoby się niepozorna informacja o Jezusie - Kapłanie chciałbym, aby posłużyła mi do zwrócenia uwagi na pewne mało sympatyczne zachowanie, którego co jakiś czas doświadczam. Którego pewnie wielokrotnie i wszyscy jesteśmy świadkami. A mianowicie opowiadanie dowcipów zarówno o księżach jak i o siostrach zakonnych. I mam tu na myśli wyśmiewanie osób konsekrowanych na bazie mocno przejaskrawionych lub wprost wyssanych z palca historii lub wyśmiewanie poprzez kawały, gdzie w miejsce księdza, czy zakonnicy można włożyć dowolnie wybraną profesję. I tak jak mogę zrozumieć tego typu zachowanie u ludzi będących na bakier z Kościołem katolickim, tak smuci mnie kiedy słyszę to z ust osób, które są blisko Boga, albo przynajmniej za takie się uważają. Co gorsza, sami kapłani potrafią "sprzedać" taki kawał na kazaniu, rekolekcjach, czy po prostu w towarzystwie. To przysłowiowy "strzał w kolano".

Wyśmiewając osoby, które poświęciły swoje życie dla Boga, wyszydzamy pośrednio samego Jezusa, który jest odpowiedzialny za ich urzędy, za ich zgromadzenia. To swego rodzaju policzek wymierzony Chrystusowi za Jego zdawałoby się "nietrafione" decyzje w tym względzie. Nawiązując do głównego tematu bloga, a mianowicie od wychowania dzieci do świętości, trzeba powiedzieć sobie to dość dobitnie - każdy taki dowcip zasłyszany przez dziecko z naszych ust to jak robienie z Boga kabaretu, a z jego umiłowanych sług i służebnic klaunów. A kto będzie podążać w życiu za radami klauna? Świętości na tak przygotowanym gruncie na pewno nie doświadczysz. A jeżeli dziecko zacznie owe dowcipy powtarzać, to już nie tylko policzek dla Pana, ale wręcz "nóż w plecy" ze strony ukochanego stworzenia.

A jeżeli zdarzy się, że dany "standardowy" dowcip odzwierciedla prawdę - co wtedy?
Nawet jeśli tak naprawdę jest, to czy wyśmianie w czymś pomoże? Uleczy? Naprawi? Nie ma szans... Modlitwa - tak. Szyderstwo - nie. Zresztą tak jak już zasugerowałem, dowcip o kapłanach w ustach szydercy tak naprawdę nie tyle ma na celu obśmiać osobę konsekrowaną, co wziąć na celownik samego Boga. I nie jest to wcale zjawisko, które dotyczy wyłącznie naszych czasów. Już naród wybrany potrafił to czynić. Tylko jaki opłakany efekt to przyniosło opisuje nam Druga Księga Kronik:

Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia. Sprowadził wtedy przeciw nim króla chaldejskiego, który wyciął mieczem ich młodzieńców wewnątrz świątyni i nie ulitował się ani nad młodzieńcem, ani nad dziewicą, ani nad starcem, ani nad siwą głową. [Bóg] wszystko oddał w jego ręce. (2 Krn 36, 16-17)

Czy dzisiaj takie zachowania przestały być już Bogu niemiłe?

Ale to nie wszystko. Co mnie wręcz irytuje, to kiedy słyszę jak kapłani (najczęściej młodzi, albo jeszcze klerycy) mówią o swoich sutannach jako o "sukienkach". Czy ktoś kiedykolwiek słyszał, żeby prawnik albo sędzia nazwał swoją togę sukienką? Nie wyobrażam sobie. Jest poszanowanie dla studiów prawniczych, dla zawodu, dla stroju. I wiadomo, trudno o taki szacunek wobec sutanny u antychrześcijan, natomiast słowo "sukienka" nie powinno nawet przejść przez usta kapłanowi (jako określenie swojego stroju oczywiście). Zwracajmy więc delikatnie uwagę, jeżeli jesteśmy świadkami takiego zachowania. Jeżeli diakoni przestaną się szanować, to czy świat ich uszanuje?

I na koniec ważna uwaga. Co innego kawały o bezimiennych księżach i zakonnicach, co innego autentyczne śmieszne zdarzenia, anegdoty, gafy... czy to z parafii, czy to z własnego życia. Tak jak te pierwsze są prostackim zdyskredytowaniem osób konsekrowanych, tak te drugie, kiedy są opowiadane przez samych uczestników wydarzeń, są świetnym sposobem na złapanie dystansu do samych siebie i uzyskanie u odbiorcy pozytywnego nastawienia do osób konsekrowanych.

A jak uzyskać ten efekt można przekonać się choćby z tych dwóch krótkich filmików z konferencji ks. Piotra Pawlukiewicza i ks. Bogusława Kowalskiego.
https://youtu.be/75Jy3QMg3Zo?t=5m31s
https://www.youtube.com/watch?v=T9mpaFNA8nM


No comments:

Post a Comment