Dziś chciałbym się zająć naszym
językiem. Sam Jezus, jak opisuje Mateusz Ewangelista, zgorszył
faryzeuszy, gdy poruszył ten temat:
„Potem przywołał do siebie tłum i rzekł do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym»”
Mt (15, 10-11).
Wprawdzie chodziło tam bardziej o złe
myśli artykułowane przez język niż samą ich formę, natomiast i
ona wiele może przekazać nam o danym człowieku. Egzorcysta ks. Jan
Czenczek zwykł powtarzać z humorem, że jak słyszy osobę
używającą wulgaryzmów, to budzi to w nim na pierwszym miejscu
politowanie: „Biedactwo nie umie się wysłowić, to używa słów
jakich używa.”. Natomiast chodzi nie tylko o odrzucenie tych drastycznych
wyrazów z naszych słowników.
Jednak zanim zacznę rozwijać temat, przywołam jeszcze jedną historię, opowiedzianą przez pana Jacka Pulikowskiego na ostatnich rekolekcjach RCSMu w Gródku nad Dunajcem. Panu Jackowi wymsknęło się jakieś mocniejsze słowo i poprawiając się uraczył audytorium właśnie ową dygresją. Na początku swojej, określmy to, publicznej kariery prowadził pewną prelekcję, podczas której nazywał rzeczy po imieniu, aby wzmocnić przekaz (nie były to wprawdzie jeszcze wulgaryzmy). No i po wykładzie podeszła do niego pani Wanda Półtawska, która również się przysłuchiwała i z matczyną serdecznością oraz pokorą zwróciła mu uwagę: „Panie Jacku, my nie możemy w ten sposób się wysławiać. Musimy walczyć w obronie prawdy, ale równocześnie dbać o piękno ojczystego języka.”. Do dziś pan Jacek pamięta jej słowa i wprowadza w czyn. Czyńmy i my podobnie.
Jednak zanim zacznę rozwijać temat, przywołam jeszcze jedną historię, opowiedzianą przez pana Jacka Pulikowskiego na ostatnich rekolekcjach RCSMu w Gródku nad Dunajcem. Panu Jackowi wymsknęło się jakieś mocniejsze słowo i poprawiając się uraczył audytorium właśnie ową dygresją. Na początku swojej, określmy to, publicznej kariery prowadził pewną prelekcję, podczas której nazywał rzeczy po imieniu, aby wzmocnić przekaz (nie były to wprawdzie jeszcze wulgaryzmy). No i po wykładzie podeszła do niego pani Wanda Półtawska, która również się przysłuchiwała i z matczyną serdecznością oraz pokorą zwróciła mu uwagę: „Panie Jacku, my nie możemy w ten sposób się wysławiać. Musimy walczyć w obronie prawdy, ale równocześnie dbać o piękno ojczystego języka.”. Do dziś pan Jacek pamięta jej słowa i wprowadza w czyn. Czyńmy i my podobnie.
To do dzieła...
1. Wyrazy odnoszące się do Boga, Jego świętych, Jego aniołów
Może to kogoś zdziwi, ale wcale nie zacznę od wulgaryzmów. Istnieją wyrazy i zwroty, które wypowiadane bez należytej czci, jeszcze bardziej potrafią ranić sumienia i wrażliwość dzieci. Nasze zresztą też, ale przede wszystkim dzieci. I sprawa jest na tyle poważna, że sam Bóg poświęcił jej drugie przykazanie:"Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy."
Wj (20, 7)
Pozwolę sobie nie umieszczać żadnych przykładów do powyższego cytatu, żeby nikogo niepotrzebnie nie nakręcać. Uważam, że każdy jest w stanie samemu je sobie przytoczyć. Na co jednak chcę zwrócić uwagę, to ostrzeżenie "Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy", którego zabrakło w katechizmowej formie drugiego przykazania: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno.". Obawiam się niestety, że folgowanie w tym temacie może być przyczyną tego, że wiele łask Bożych po prostu nas omija. I nie tylko nas. Osobiście zasmuca mnie bardzo jak słyszę jakiegoś przedszkolaka (nieważne, czy chłopaka, czy dziewczynę), który bez skrępowania używa imienia Syna Bożego ot tak, dla wzmocnienia swojej wypowiedzi lub okazania zdziwienia.
Stąd apel - nie przechodźmy obojętnie wobec takich sytuacji, Jeżeli słyszymy, że imię naszego Boga, Jego Mamy, świętych, aniołów jest wzywane nadaremno, zwróćmy z miłością uwagę danej osobie (czy w szkole, czy w pracy, czy na ulicy), że Bogu na pewno nie jest miło, kiedy ktoś w ten sposób traktuje Jego imię. Mamy rok miłosierdzia, więc przypominajmy sobie, że pierwszym uczynkiem miłosierdzia względem duszy jest właśnie:
Grzeszących upominać.
2. Wyrazy zarezerwowane dla Boga
Wyrazy i zwroty zarezerwowane dla Boga - tutaj króciutko. Po prostu zostawmy je Bogu i nie próbujmy stawiać się na Jego miejscu. Nasi prarodzice Adam i Ewa popełnili to wykroczenie - ten dziejowy błąd, którego konsekwencje nosimy na naszych barkach po dziś dzień.
Jakiego typu to wyrazy? Ano związane z Bożą wszechmocą, potęgą, władzą, nieomylnością ..., Owszem, Bóg może udzielić ich komuś wg Własnego uznania, czasem nawet hojnie udziela, ale zawsze to On jest ich źródłem, a nie człowiek. Zmieniając ten porządek, mocno wbijamy się w pychę, która jest pierwszym przymiotem szatana. To właśnie przez pychę udaje mu się cały czas zwodzić tak wielką liczbę ludzkich dusz...
Jakiego typu to wyrazy? Ano związane z Bożą wszechmocą, potęgą, władzą, nieomylnością ..., Owszem, Bóg może udzielić ich komuś wg Własnego uznania, czasem nawet hojnie udziela, ale zawsze to On jest ich źródłem, a nie człowiek. Zmieniając ten porządek, mocno wbijamy się w pychę, która jest pierwszym przymiotem szatana. To właśnie przez pychę udaje mu się cały czas zwodzić tak wielką liczbę ludzkich dusz...
Przykłady:
- "Jestem bogiem"
- "Mam tę moc" (uczulam szczególnie na ten zwrot, który jak grypa na wiosnę rozprzestrzenił się za sprawą piosenki do disnejowskiej bajki)
3. Wyrazy magiczne
Wyrazy magiczne to kolejna sekcja wyrazów do usunięcia z naszego słownictwa. Nie powinniśmy się tym ani zachwycać, ani naśladować, ani nawet o tym wspominać. Nasz zachwyt powinien spływać jedynie na Boga i na Jego dzieła. Dokładnie tak jak się to stało u niejakiego Szymona w Samarii gdzie działał św. Filip Apostoł. Tak traktują o tym wydarzeniu Dzieje Apostolskie.
„Pewien człowiek, imieniem Szymon, który dawniej zajmował się czarną magią, wprawiał w zdumienie lud Samarii i twierdził, że jest kimś niezwykłym. Poważali go wszyscy od najmniejszego do największego: «Ten jest wielką mocą Bożą» - mówili. A liczyli się z nim dlatego, że już od dość długiego czasu wprawiał ich w podziw swoimi magicznymi sztukami. Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety przyjmowali chrzest. Uwierzył również sam Szymon, a kiedy przyjął chrzest, towarzyszył wszędzie Filipowi i zdumiewał się bardzo na widok dokonywanych cudów i znaków.”
Dz (8, 9-13)
Ponadto pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden cytat, tym razem ze Starego Testamentu, o kultach potępionych.
„Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza.”
Pwt (18, 9-12)
Nic dodać, nic ująć. To są tematy, które powinny w każdej formie zniknąć z naszego życia, tym samym z naszego języka.
Przykłady:
- Wszelakiego rodzaju określenia dotyczące magii: „magia świąt”, „magiczna noc”, „magicznie spędziliśmy ten czas”, „jak za dotknięciem magicznej różdżki” niech idą prosto do śmietnika.
- Również te związane z czarami: „wyglądasz czarująco”, „jestem oczarowany”, „zaczarowałaś mój świat”, itp...
- oraz zaklęciami i urokami: „stałem jak zaklęty”, „byłem zauroczony” (to wyrażenie wcale nie pochodzi od słowa urok w znaczeniu wdzięk, stąd lepiej zamiast niego użyć po prostu "zachwycony").
- Także z wróżbami: „nie wróżę ci nic dobrego”, „to jest wywróżona pogoda”.
Naprawdę nasz język polski jest przebogaty i istnieją dziesiątki synonimów na tego typu magiczne wyrażenia. Kto nie wierzy, niech kliknie w poniższy link:
4. Zaklęcia
Jest to kontynuacja, a właściwie rozszerzenie poprzedniego punktu. Mimo że poruszam ten wątek tutaj, jest on nie mniej ważny od punktu pierwszego dotyczącego wulgaryzmów. Skupię się na dwóch zaklęciach, które weszły do mowy potocznej i są używane bez większej refleksji przez wielu z nas. A mianowicie „hokus pokus” oraz „abrakadabra”. „Co z tymi dziecięcymi wygłupami jest nie tak” – pewnie zapytacie? Otóż to nie są żadne wygłupy niestety i tym razem posłużę się poniższymi informacjami encyklopedycznymi.
Przykłady:
- Hokus-pokus, wyrażenie to jest echem sporów doktrynalnych podczas reformacji. Protestanci, nie uznający między innymi przeistoczenia, w sposób prześmiewczy przeinaczając słowa kapłana Hoc est corpus mei (łac. To jest ciało moje), wypowiadane podczas konsekracji, utworzyli słowa hokus-pokus. Dzisiaj używamy tego słowa jako zabawnego zaklęcia oznaczającego zamianę czegoś w coś innego, mamienie innych osób lub niewytłumaczalne zjawisko.
- Abrakadabra (Abracadabra, Abraxas, Abrasax) – pochodzący prawdopodobnie z języka aramejskiego (Abəra kaDavəra) wyraz nie posiadający znaczenia. Od schyłku starożytności, w średniowieczu i we wczesnej nowożytności posługiwano się nim jako formułą magiczną, tj. wyrazem który (odpowiednio) wypowiedziany ma rzekomą moc wpływania na rzeczywistość. Obecnie słowo "abrakadabra" stosuje się jako (żartobliwe) określenie wypowiedzi pozbawionej sensu, niezrozumiałej, zagmatwanej.
Siedem liter imienia АΒΡΑΣΑΞ ma wartość liczbową 365 (Α = 1, Β = 2, Ρ = 100, Α = 1, Σ = 200, Α = 1, Ξ = 60). Słowo to znajdujemy jako magiczny znak i symbol pełni (m.in. zapewne także w odniesieniu do liczby siedem) w hellenistycznych papirusach magicznych, również na starożytnych i średniowiecznych amuletach z kamienia, najczęściej w połączeniu z postacią o ludzkim tułowiu z głową koguta, ludzkimi rękami i wężami zamiast nóg[1].
Pierwszy raz słowo ABRACADABRA pojawia się w De Medicina Praecepta Quintusa Sammonicusa Serenusa - gnostycznego lekarza cesarza Karakalli. Sammonicus przepisał cesarzowi amulet do walki z malarią, na którym wyryte było słowo ABRACADABRA w formie trójkąta.
5. Wulgaryzmy
Przyszedł czas na wulgaryzmy. Muszą one kompletnie zniknąć z
naszego języka. Nie ma tutaj kompromisu. Czy jesteśmy sami, czy w
towarzystwie. Czy jesteśmy spokojni, czy poddenerwowani. Czy coś oświadczamy, czy może się z kimś kłócimy. Czy oglądamy mecz, czy
osobiście gramy na boisku. Czy opowiadamy o jakieś irytującej
sprawie, czy nam ją referują. Nieważne. Wulgaryzmy nie mogą
pojawiać się na naszych ustach. A jak się pojawiają, to trzeba z
tym najzwyczajniej w świecie walczyć. A czy mamy z tym problem
najprościej sprawdzić pytając się naszych najbliższych, którzy
z nami żyją lub zacząć się kontrolować, gdy jesteśmy sami.
Jeżeli bowiem będąc sami np. przy komputerze, czy przed
telewizorem nie potrafimy zapanować nad wyrażaniem swych emocji i
czynimy to poprzez używanie tzw. brzydkich wyrazów, to gwarantuję,
że jak dojdzie do jakieś sprzeczki w obecności dzieci, to niestety
te same wyrazy wartkim strumieniem będą płynąć z naszych ust
raniąc jak strzały dziecięce sumienia i serca.
6. Pseudowulgaryzmy
Nie oszukujmy się również, że
cokolwiek wygładzamy używając zamienników w stylu „kuźwa”,
czy „zajefajny”, na które często nikt już nawet nie zwróci
nam uwagi (a szkoda) z racji „poprawności politycznej” tych
wyrazów. Wszyscy, w tym również dzieci, doskonale wiedzą o co nam
tak naprawdę chodzi. Wrażliwość dzieci na piękno języka jest
równie mocno niszczona przez te słowa. Czy dla kogoś jest
akceptowalne, kiedy np. siedmiolatek na lekcji w-f, po niestrzelonej
bramce, z całych sił krzyknie „kuźwaaaaa!”? Więc dlaczego
potrafimy tworzyć podwójne standardy? - W naszych ustach dane słowo
jest OK, w ustach dzieci już nie.
7. Lekkie wulgaryzmy
Wszelakiego rodzaju: „o kurczę”, „o kurde”, „o kuchnia” „o choinka”, „ja cię kręcę”... a nawet „motyla noga”, czy „kurcze pióro” (z „Misia” Stanisława Barei) powinny być także skutecznie rugowane z naszego języka. Dziś mówimy „o kurde”, jutro tak będzie mówić nasze dziecko, pojutrze takie wyrażanie emocji wejdzie mu w krew, a później to już tylko kwestia czasu, aby „kurde” zamieniło się w mocniejsze słowo. I wtedy zapytamy się z pretensją do całego otoczenia: „Gdzie się tego moje ukochane dziecko nauczyło? Przecież z domu tego nie wyniosło.”. I owszem, z domu nie wyniosło, ale z domu wyniosło cały mechanizm używania wulgaryzmów. Zamiana jednego wyrazu na inny było zaledwie „zmianą kosmetyczną”.8. Wyrazy nacechowane brzydotą oraz strachem
Coraz większym problemem jest używanie
w mowie potocznej wyrazów określających, a tym samym promujących
brzydotę i strach, np. „strasznie”, „okropnie”, „potwornie”.
Co tutaj wymaga refleksji, to fakt, że są to przymioty diabła.
Przypomnę, że Bóg, to piękno. Na drugim biegunie ustawił się
szatan, który hołduje brzydocie. Bóg to odwaga, ufność i
bezpieczeństwo. Szatan opiera swoje rządy na strachu. A skoro tak
jest, to aby nas oszukać i zwieść, próbuje i na tej płaszczyźnie
jakoś zmiękczyć naszą wrażliwość na jego obecność. Innymi
słowy chce ugruntować niektóre kwestie w naszych głowach, abyśmy
przestali być czujni, abyśmy stali się na nie obojętni.
Wiele różnego rodzaju artykułów prasowych i
internetowych jest naszpikowanych owymi wyrazami. A przecież zdecydowaną większość z nich swobodnie można by zastąpić co najmniej neutralnymi
synonimami. Smutne jest również to, że owe wyrazy coraz bardziej
wkradają się niepostrzeżenie do dziecięcych filmów, bajek, książeczek... w tym nawet do tych z pięknymi i wartościowymi treściami. Natrafiając na taki wyraz czytając jakąś książeczkę dzieciom, "w locie" staram się go zmienić na inny. Często żal
jest tym większy, że pozytywne wyrazy o wiele bardziej pasowałyby
w danym kontekście. Dlaczego więc przestajemy ich używać? Czy to
brak świadomości? Brak odpowiedniego poziomu wrażliwości?
Niezrozumienie sensu takiego działania? Przecież małymi kroczkami
„obrzydzamy” w ten sposób nasz świat i świat naszego dziecka.
A może w drugą stronę? Środowisko w którym się poruszamy staje się tak nasycone brzydotą, że nasza mowa jest tylko
odzwierciedleniem tego stanu? Mam nadzieję, że nie.
Przykłady:
- Z książeczek dla dzieci:
„Biedna kobieta okropnie się przestraszyła.” - dlaczego nie po prostu „wielce się przestraszyła”?
„Cierpiał na straszną chorobę” - dlaczego nie np. „nieuleczalną chorobę”?
„Jestem głodny! Jestem potwornie głodny!” - dlaczego nie np. „niezmiernie głodny”
„Zwierz nie mógł pojąć, czemu panna tej nocy jest taka strasznie ciężka.”- dlaczego nie np. „nadzwyczaj ciężka”
Po pewnym czasie rozszalała się straszna zamieć.” - dlaczego nie np. „niespotykana zamieć”
- Z audiobuka (wprawdzie skierowanego do
dorosłych):
„Rodzice spali jak trup.” - dlaczego nie np. „jak kamień”?
„Doszedłem jak zombie.” - dlaczego nie np. „Doszedłem chwiejnym krokiem.”?
„Czułem potworny ból.”- dlaczego nie np. „przeszywający ból”?
- Z życia codziennego:
„Okrutnie smakował mi twój obiad!”
9.
Na chwilę obecną zostawiam ten punkt pusty. Czas zweryfikuje, czy zostanie on uzupełniony.
Pamiętajmy proszę, że w razie jakichś dylematów zawsze można skorzystać z internetowego słownika synonimów:
http://synonim.net
Pamiętajmy proszę, że w razie jakichś dylematów zawsze można skorzystać z internetowego słownika synonimów:
http://synonim.net
I na sam koniec takie dopowiedzenie:
Kiedy mówię, że ktoś przeklina, to znaczy, że
ta osoba życzy komuś zła.
Kiedy mówię, że ktoś używa
wulgaryzmów, to znaczy, że wypowiada niecenzuralne słowa/zwroty.
Te dwa pojęcia wbrew pozorom wcale nie
są tożsame...
Bardzo przydatny tekst. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z wypowiadanych nieraz słów. Sama nie zastanawiałam się głębiej nad takim rozumowaniem, sensem tych słów, ich źródłem. Nigdy nie pomyślałam w ten sposób. Dziękuję!
ReplyDelete:-)
Delete