Friday, January 22, 2016

Całowanie rzeczy świętych

Dziś chcę się zmierzyć z takim tematem: Całowanie rzeczy świętych.

Właściwie, to chcę zachęcić do praktykowania tego zachowania w naszych rodzinach. Szczególnie po to, aby promować go od maleńkości u naszych dzieci. My z żoną przekonaliśmy się o właściwości tego gestu od pierwszych wspólnych modlitw z naszym pierworodnym synkiem. Oczywiście znak pocałunku musiał rozpocząć się od naszej postawy. Dlatego przed modlitwą i po niej zaczęliśmy całować krzyż, święte obrazki, figurki świętych... Nasz synek to widział i bardzo szybko zapragnął naśladować. Na początku całus wychodził niezdarnie, ale z czasem stał się niemalże filmowym głośnym: "cmok". :-)

Mijały lata, urodziła się pierwsza córeczka, potem druga, a ten piękny gest zadomowił się na dobre w naszej rodzinie. Teraz przesłodko wygląda, jak nasza najmłodsza, niespełna dwuletnia córeczka bierze np. figurkę Matki Boskiej Szkaplerznej, sama ją całuję, a potem obchodzi z nią wszystkich domowników, aby zrobili to samo:
- Tata. Mama. Dada. Di.
Na razie nie potrafi wymówić imion swojego rodzeństwa, więc zostaje "dada" i "di". Mimo to usta same układają się w piękny rogalik, kiedy widzi się takie zachowanie u dziecka. Podobnie jest jak w jej rączki wpadnie jakiś święty obrazek, np. zostawiony przez kapłana kolędowy obrazek z wizerunkiem Świętej Rodziny - od razu jej całus ląduje na pochylonych nad dzieciątkiem świętych rodzicach. Czasem pokazuje rączką na zawieszony na ścianie krzyż lub obraz przedstawiający jakiegoś świętego lub Jezusa. Jak tu wtedy nie podnieść takiego małego boskiego cudu i nie pozwolić oddać czci Bogu przez jego pocałowanie? "Serce roście" w takich momentach!

Przyznam szczerze, że kiedyś zastanawiałem się: Czy całowanie przedmiotów wyobrażających święte rzeczy, to nie przesada?
- Przecież nie chcę czcić tych przedmiotów, ale to, co one wyobrażają. Nie ma więc może co przesadzać? - myślałem.
Ale potem przełamałem się i postanowiłem jednak zacząć je obdarzać pocałunkami. Przecież procesyjnie cały Kościół oddaje cześć ukrzyżowanemu Panu, całując jego krzyż podczas wielkopiątkowego Misterium Męki Pańskiej.
(Swoją drogą ten zwyczaj był zapoczątkowany już w pierwszych latach Kościoła - po zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Tylko wtedy całowano nie replikę, ale oryginalny krzyż, na którym umarł Bóg.)
Dodatkowo oddajemy cześć świętym poprzez pocałowanie ich relikwii. No i tak po ludzku - czy nikomu nie zdarzyło się ucałować zdjęcia ukochanej osoby, tak jakby to ją się całowało, a nie kolorowy wydruk? Myślę, że właśnie tak odbierają nasze pocałunki wszyscy święci, aniołowie i sam Pan Bóg . Jakbyśmy bezpośrednio je składali na ich policzkach, dłoniach, stopach. Wierzę, że w zamian obdarzają nas równie pięknymi łaskami.

Dziś każdy różaniec rozpoczynam ucałowaniem krzyżyka. Tak samo go kończę. I zachęcam wszystkich do tego samego.

PS. Wczoraj o 15 odmawialiśmy całą rodziną koronkę do Miłosierdzia Bożego. To znaczy ja klęczałem, żona siedziała na łóżku, syn był w przedszkolu, starsza córka gdzieś sobie leżała przy mnie, młodsza chodziła niedaleko nas, a najmłodszy synek spał pod sercem mamy.
(Rodzinne modlitwy odmawiamy używając dużego różańca, który zakupiliśmy u sióstr jak byliśmy w Medjugorje. Zaleta jest taka, że kilka osób na raz może go trzymać.)
Po skończonej koronce pocałowałem krzyż, dałem do pocałowania żonie, potem starszej córce i młodszej córce. I... Duch Święty mnie tchnął, aby przyłożyć krzyż również do brzucha żony, gdzie ciągle znajduje się nasze najmłodsze dzieciątko. Tak jakby i jemu dać do pocałowania krzyż. Efekt był niesamowity. Chłopczyk gwałtownie poruszył się. Żona powiedziała, że wręcz "podskoczył". Miała takie odczucie jak święta Elżbieta, w której łonie poruszył się Jan Chrzciciel na głos Maryi. Przepiękne!

To właśnie zdarzenie zmotywowało mnie do napisania dziś o całowaniu rzeczy świętych.

Chwała Panu!

No comments:

Post a Comment