Saturday, November 21, 2015

Niedzielny strój wyrazem szacunku do Boga

Wczoraj mieliśmy okazję być na rekolekcjach, gdzie o oprawę muzyczną zadbała nasza rodzina, a dokładniej siostra żony z mężem, którzy mają zespół muzyczny. To nieistotne w sumie - tak napisałem, żeby się pochwalić ;-) - poza faktem, że dzięki nim dowiedzieliśmy się o owym wydarzeniu. Wracając... Na koniec modlitwy wstawienniczej (było już po 21 jak kończyliśmy) ksiądz prowadzący powiedział coś w stylu - "to idźcie wypocząć, a jutro ubierzcie się w najładniejsze stroje i przyjdźcie". Chodziło o przyjście na niedzielną Mszę świętą w owych najładniejszych strojach. I tak mnie tknęło to co powiedział, że zrobiłem sobie szybką retrospekcję.

Mój dziadek, odkąd pamiętam, idąc do kościoła ubierał m.in. garnitur i krawat. Przypomniałem sobie, że zdarzało mi się pomyśleć, że to swego rodzaju przesada. Z dwóch powodów:

  1. Dziadek jest bardzo dobrym człowiekiem, ale święty nie jest, więc tak sobie myślałem - zamiast takiego przesadnego dbania o strój, mógłby bardziej zadbać o swoją duszę za to przyjść ubrany "normalnie".
  2. Bóg patrzy na serce człowieka i w ogóle nie interesuje go to, czy ktoś przyjdzie w garniturze, czy w łachmanach.

Od pewnego jednak czasu moje myślenie diametralnie się zmieniło (co sobie właśnie uzmysłowiłem). Już tłumaczę o co chodzi.

Zadałem sobie takie oto pytanie:
- Załóżmy, że przyjeżdża do Polski cała śmietanka rządzących w Europie - prezydenci, premierzy, rodziny królewskie. Pierwszym oficjalnym punktem programu jest obiad oraz bankiet. I otrzymuję zaproszenie na to wydarzenie. Jak się ubieram? Czy nie wyciągam z szafy najlepszego stroju?
Nie ma szans, żebym go nie wyciągnął. Ba! Może nawet kupię sobie coś nowego! I dlaczego to zrobię? Między innymi przez szacunek dla tych osób, ale i przez to, żeby jak najlepiej móc się przed nimi zaprezentować. A czy Bóg nie jest o wiele, nieskończenie wiele razy ważniejszy od takich osób? Właśnie przez szacunek, wręcz przez pokorę i uniżenie wobec jego majestatu nawet przez myśl nie powinien mi przejść pomysł o niewyciągnięciu z szafy najpiękniejszego stroju, który mam, gdy idę uczestniczyć w pamiątce Jego ofiary na krzyżu. Kiedy idę tam, gdzie On sam uobecnia się w kawałku chleba i winie. I nie ma tu żadnej dewocji. Zwykły, ludzki szacunek wobec Boga niezależnie od tego, jak wielkim jestem grzesznikiem.

A co do punktu drugiego, to istotnie, Bóg patrzy na serce. Na brudnego, cuchnącego żebraka Bóg, widząc go w kościele,  może popatrzeć z taką tkliwością, że nikt nawet nie ośmieli się posądzić Go o osądzanie żebraczego ubioru. Natomiast należy pamiętać, że ta osoba nie ma innego stroju. Ja natomiast mam. Więc przyjście ubranym jakkolwiek oczywiście nie zmieni faktu, że Bóg dalej przede wszystkim popatrzy w moje serce, ale na pewno nie poczyta mi za zasługę tego, że swoim ubiorem okazuje większy szacunek człowiekowi niż Jemu. I nie chcę tu być opacznie zrozumiany. Sam Karol Wojtyła, późniejszy papież odprawiał Mszę świętą dla studentów w warunkach polowych podczas spływów kajakowych. I to jest OK. Nie śmiałbym kazać komukolwiek zabierać na taką wyprawę garnituru. Ubiór był taki, na jaki pozwalały warunki. Jeżeli jednak mamy wybór i możliwość ubrać się pięknie, to powinniśmy to uczynić.

Nasz strój niejako wskazuje na to, w jaki sposób traktujemy Boga. Przez nasz strój pokazujemy to naszym dzieciom. Jeżeli więc chcemy, aby nabierały one szacunku do Boga (nie mylić ze strachem, czy dystansem), to powinniśmy pokazywać, że my sami tenże szacunek Jemu okazujemy.
Nasz strój bowiem jednoznacznie wskazuje, czy Bóg, którego odwiedzamy w niedzielę w Jego domu, jest dla nas kimś istotnym, ważnym, najważniejszym, czy po prostu swego rodzaju przyzwyczajeniem, nic nie znaczącym folklorem zapamiętanym z dzieciństwa.

Jeszcze PS.
Powyższy post pisałem w nocy z soboty na niedzielę. Miałem jakąś taką wewnętrzną potrzebę napisania go. Następnego dnia (czyli 22-11-2015) poszedłem na poranną Mszę świętą i słyszę... "Dziś obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla Władcy Wszechświata"... Czyż nie pięknie współgra powyższy tekst z dzisiejszym świętem? ;-))) Nie ma przypadków na tym świecie! Chwała Tobie Duchu Święty!!!

3 comments:

  1. Świetny post, jakbym słyszała mojego tatę, który jak jeszcze mógł chodzić do kościoła to zawsze nawet w upały zakładał garnitur z krawatem i choć nieraz przeszło mi przez myśl, że czasem przesadza to po tym poście myślę, że nie koniecznie to było przesadzone. Pozdrawiam i dziękuję.

    ReplyDelete
  2. Michale, nadrabiam zaleglosci bloga,kiedys trafilam, i dzis sobie przyponiałam ;) Niedzielny strój, taaak...kiedys w dzieciństwie u babci na wsi zawsze w niedziele ubieralismy się odświętnie, jadło się też odświętnie, czyli rosół i drugie danie było zawsze..Potem w rodzinnym domu muszę przyznać że było to trochę zaniedbane w myśl że Pan Bóg przeciez nie patrzy na to jak jestesmy ubrani, a po za tym to takie wiejskie myślenie itd. Potem po latach gdy się w dorosłym już życiu nawróciłam od razu sercem wyczułam właśnie to zeby przez odświętny strój pokazac że Pa Bóg jest dla mnie na pierwszym miejscu.Pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. a jak jestesmy np. na pieszej Pielgrzymce na Jasną Górę, to też staram się by strój jak na polowe warunki był w miarę świąteczny, np biały tshirt dla synka, ja w sukience czy spodnicy.

    ReplyDelete